Ewentualne, całkowite zamknięcie granicy będzie decyzją, na której stracą między innymi sadownicy. Niestety, w tym wypadku w grę wchodzi wielka polityka.
Odważna deklaracja ministra
Minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski powiedział w sobotę, że Polska rozważa całkowite zamknięcie granicy z Białorusią. Decyzja wynikać ma z coraz większej liczby incydentów na granicy i prób jej nielegalnego przekroczenia. Minister dodał, że rząd bada obecnie konsekwencje takiej decyzji dla polskiej gospodarki i społeczności lokalnej na wschodzie kraju.
Słowa te odbiły się szerokim echem w rosyjskich i białoruskich mediach. Trzeba jednak pamiętać, że zapowiedź, a całkowite zamknięcie granicy to dwie różne kwestie. Przypomnijmy, że obecnie działają tylko dwa z siedmiu drogowych przejść granicznych: towarowe w Kukurykach oraz pasażerskie w Terespolu. Poza tym obowiązuje strefa buforowa i zakaz przebywania w pobliżu granicy.
Ile stracimy?
Cały czas eksportujemy przeróżne produkty na Białoruś. Chociaż w porównaniu z eksportem do Niemiec to niedużo, to w 2023 roku wysłaliśmy na wschód towary o wartości ponad 12 miliardów złotych, importujemy 6 razy mniej. W pierwszych 4 miesiącach tego roku sprzedaliśmy na Białoruś produkty o wartości nieco ponad 4 miliardów złotych! Zapewne polska gospodarka jest w stanie funkcjonować bez dostępu do rynku białoruskiego, ale odbędzie się to kosztem polskich przedsiębiorców.
Co więcej, od początku kwietnia do końca lipca możemy sprzedawać na wschód jabłka (zmiana przepisów o embargu z grudnia 2021 roku). W kwietniu i maju wyeksportowaliśmy tam ponad 14 tysięcy ton tych owoców, a ponadto cały czas możliwy jest także eksport gruszek.
Jeśli decyzja, o której mówił minister Sikorski zostanie podjęta, będzie kolejnym ciosem dla naszej produkcji, a także dla eksportu i reeksportu owoców. Ponadto nie wiemy, jak zostanie rozwiązane to zagadnienie w przypadku przewoźników z innych europejskich krajów.
źródło: www.rmf24.pl