Chociaż inflacja rośnie, a ceny żywności są coraz wyższe, sadownicy jak na razie nie sprzedają jabłek po wyższych cenach. Można powiedzieć, że na owocach i warzywach markety próbują odrobić straty na marży przy innych towarach.
Spór na temat rzeczywistego poziomu inflacji w Polsce trwa. Według oficjalnych statystyk w październiku osiągnęła ona poziom 17,9 %, ale wielu ekspertów sądzi, że w rzeczywistości jest wyższa. Towary i usługi konsumpcyjne drożeją z miesiąca na miesiąc. Według szybkiego szacunku w październiku 2022 roku w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku jest to wzrost aż o 17,9%, natomiast w stosunku do września ceny poszły w górę o 1,8%.
Warto przypomnieć, że w lutym tego roku wprowadzono tarczę antyinflacyjną, jednak nie była ona skuteczna, co widać na wykresie opublikowanym w raporcie GUS. Po krótkiej poprawie, inflacja ponownie zaczęła rosnąć.
Inflację odczuwamy wszyscy w codziennych zakupach. Najbardziej drożeją paliwa, nośniki energii, żywność. W stosunku miesiąc do miesiąca nieco podrożały również owoce, ale pamiętajmy, że mówimy o cenach dla konsumentów.
Niestety, chociaż sadownicy odczuwają inflację w codziennym życiu i środkach do produkcji, jak na razie nie otrzymują wyższych cen za jabłka. Pozytywne jest, że starają się podnieść ceny np. Gali, nie zgadzając się na sprzedaż poniżej 1,50 zł/kg. Niektórzy uważają, że i tak jest to minimalna stawka: Sadownicy cenią Galę. Brakuje chętnych do sprzedaży po aktualnych cenach
Sadownicy zwracają uwagę, że aktualnie sprzedają jabłka w cenach sprzed kilku lat, kiedy środki do produkcji nie były tak drogie. Jednak poprawa sytuacji nie będzie możliwa bez solidarności…
japierdole