U nas – pierwszy śnieg, w Chile sadownicy wyglądają pierwszych czereśni. Chłodna wiosna opóźnia jednak ich dojrzewanie, sezon zacznie się około 10 dni później. Jakość owoców jest dobra, ale jeszcze za wcześnie na realistyczne prognozy zbiorów.
Wiosenne deszcze dokuczające uprawom mogą mieć wpływ na plonowanie drzew czereśni, ale wielkość zbiorów powinna nawet nieco wzrosnąć – zwiększyła się powierzchnia sadów, wynosi teraz 29,9 tys. hektarów.
Teraz problemem jest uchronienie owoców przed chorobami grzybowymi. Plantatorzy zdają sobie sprawę, że ich niezbyt trwały produkt ma przed sobą daleka drogę do klienta. Ponad 90% chilijskich czereśni musi przepłynąć Pacyfik –do Azji, gdzie najważniejszym rynkiem są oczekujący nieskazitelnych owoców Chiny. Na ten rynek trafia 86,4% eksportu.
Zakończona niedawno kampania promocyjna chilijskich czereśni została podsumowana jako bardzo udana – kosztowała co prawda 5 mln dolarów, ale zwiększyła sprzedaż o 65,5%, co jest optymistycznym sygnałem dla chilijskich eksporterów zamierzających w ciągu 5 lat zwiększyć eksport czereśni na rynek Chin do 160 tys. ton. Trwająca od listopada 2016 do lutego bieżącego roku kampania była prowadzona w 37 miastach dwudziestu dwóch prowincji, objęła swoim zasięgiem 91 mln konsumentów.
Chilijczycy doszli do wniosku, że dla zwiększenia sprzedaży muszą nauczyć się docierać do klienta także poza tradycyjnym okresem sprzedaży – podczas chińskiego Nowego Roku. W trakcie ubiegłorocznej promocji stwierdzili, że Chińczycy bardzo pozytywnie reagowali na akcje prowadzone technikami flashmob.
Wstępne szacunki – może raczej oczekiwania – mówią o produkcji rzędu 150 tys. ton czereśni. Byłoby to o 67% więcej, niż rok temu, ale ubiegły sezon był bardzo nieudany. Zebrano tylko niecałych 95 tys. ton. W 2015 roku zbiory wyniosły 120 tys. ton.
za: fruitfrom chile, freshfruiportal