Samodzielne cięcie zimowe od kilku lat jest coraz częściej praktykowane. Wynika ono z kilku kwestii. Przede wszystkim ze względów finansowych.
Oczywiście główną kwestią nadal pozostaje ta finansowa. Niedobór siły roboczej sprawia, że na przestrzeni ostatnich lat istotnie wzrosły koszty pracy. Tak samo jest z dniówkami za cięcie zimowe. W tym roku oscylują one wokół 200 zł za 8 godzin pracy. Zatem 6 dni pracy 4 osobowej ekipy to już wydatek niemal 5000 zł.
Zatem jeśli zdecydujemy się na samodzielne cięcie to musimy je rozpocząć nieco wcześniej, aby „wyrobić się” do wiosny. W związku z tym sam zabieg cięcia na przestrzeni ostatnich lat jest rozpoczynany w krajowych zagłębiach sadowniczych coraz wcześniej. Również sami sadownicy przyznają to w naszych ankietach. Cięcie zimowe nierzadko rozpoczynają od początku grudnia.
Jest jeszcze kwestia samych sadów. 20 czy 30 lat temu większość nasadzeń w przeciętnym gospodarstwie stanowiły sady na pokarmowej podkład M7. Liczba godzin, jakie są konieczne do wykonania tego zabiegu agrotechnicznego jest znacznie wyższa niż w przypadku karłowych wsadów na podkładce M9 (gdzie stosuje się regulatory wzrostu). Wobec powyższego ten sam areał wymaga mniejszego nakładu pracy.
Zdecydowana większość sadowników przyznaje, że samodzielna praca (w pojedynkę) po pierwsze jest nieefektywna, a po drugie nużąca. Jeśli mówimy o samodzielnym cięciu to często polega ono zarówno na pracy domowników, jak również pracy sadownika z jednym pomocnikiem/pracownikiem. Jest to równie często praktykowane w ostatnich latach.