Cięcie zimowe w pełni, chociaż z wyników naszej ankiety wynika, że większość sadowników już „przepołowiła” wykonywanie tego zabiegu. Jak wygląda sytuacja na rynku usług?
Jeśli chodzi o cięcie jabłoni to sadownicy są zdania, że w marcu już „nie ma na co czekać”. Słoneczna pogoda minimalizuje przerwy w pracy, a wegetacja w takich warunkach niedługo ruszy. Zatem jadąc przez zagłębia sadownicze, co jakiś czas zobaczymy osoby pracujące z sekatorami. Niemniej częściej dostrzeżemy pojedynczych sadowników niż większe ekipy.
Potwierdza to Krzysztof Urbański, który cięciem zajmuje się zawodowo. – Z roku na rok coraz więcej sadowników tnie samodzielnie – dodaje. Niemniej, nasz rozmówca przewiduje, że ostatnie sady jabłoniowe najprawdopodobniej będzie ciął jeszcze po kwitnieniu.
Jeśli chodzi o ceny usług to od wielu tygodni ustabilizowały się na poziomie 250 zł za 8 godzin pracy. Część usługodawców oczekiwała zimą wyższych stawek, jednak sadownicy nie godzili się na płacenie 280 zł.
Do tej ciężkiej pracy jest coraz mniej chętnych Polaków. Z tego powodu w sadach coraz częściej pracują mężczyźni i kobiety z Ukrainy. Z kolei wspomniany wzrost cen usług został zatrzymany właśnie przez masowe cięcie własnymi siłami.
Postanowiliśmy zapytać sadowników, jaki procent swoich sadów już obcięli. W ankiecie wzięło udział ponad 100 osób. W połowie marca większość producentów jest już na półmetku cięcia. Niemal 30% zakończyło już cięcie i zajmuje się obecnie „sprzątaniem” sadów.
Ja płace swoim ludziom 250 za 8 godzin, jest wystarczająco. Nie potrzeba więcej jak co roku my tniemy. Ważniejsze są warunki pracy, wiek sadu, i ilość siły potrzebnej do tego cięcia. Dla tych co potrzebują co drugi rok, dopiero stawka jest większa. Trzeba więcej „krzepy”. I trudniej ciąć, bo grubsze „pałki”, gałęzie, czasem po kimś- co nie chciało się wyciąć grubszej. Ja mogę takich starych, wcale nie ciąć. I się umordować.