Według danych WAPA w polskich chłodniach jest o 5,9% Idareda więcej niż w ubiegłym roku o tej samej porze. Biorąc pod uwagę ilość jabłek, które trafiły do przetwórstwa w ostatnich miesiącach część sadowników nie kryje zdziwienia.
Idared i Gloster. Dwie odmiany, które w ostatnich miesiącach masowo trafiały na linie produkcyjne przetwórni. Już późną jesienią ceny były bardzo niskie i sadownicy decydowali, że nie będą ich przechowywać. W grudniu, styczniu i lutym pomimo obecności tych odmian w cennikach grup producenckich, zakupy były wręcz symboliczne, a ceny na sortowanie równe bądź niższe od cen jabłek przemysłowych.
Co mówią dane WAPA o ich zapasach w krajowych chłodniach? Otóż Glostera mamy jeszcze 30 000 ton. Jest to więc wolumen o 45,5% mniejszy niż w ubiegłym roku o tej samej porze. Znacznie bardziej dyskusyjne są informacje o Idaredzie. Według najnowszych danych mamy go bowiem aż 180 000 ton. To z kolei 5,9% więcej niż w analogicznym momencie minionego sezonu.
O ile w przypadku Glostera można się zgodzić z szacunkami, to w przypadku Idareda zapewne wielu sadowników powie, że to niemożliwe. Masowa sprzedaż Idareda i Glostera do przetwórstwa w grudniu, styczniu i lutym sprawiła, że ich podaż na rynku znacząco spadła. Odmianę bardzo trudno znaleźć też na rynkach hurtowych. Najlepiej dowodzą tego ceny, które w marcu niemal zrównały się z cenami Ligola, Szampiona czy Red Jonaprinca. Wynika to z podaży mniejszej niż zazwyczaj.
Możliwe bo nikt z ka idareda nie sypał.
Przynajmniej nie kto z moich znajomych i sąsiadów.
Jeśli coś leciało na taśmę to pakownia i zwykła chłodnia.
A przypomina nam ,że jabłek było ponad 4 mln ton czyli dużo więcej niż w poprzednim sezonie