To, że ktoś sprzedaje jabłka deserowe wysokiej jakości do produkcji soków nie oznacza, że nie potrafi wyprodukować dobrych jabłek. Wygrywa prosty rachunek ekonomiczny. Sytuacja na rynku jest trudna.
Byliśmy świadkami sprzedaży Ligola z KA jako surowca do tłoczenia soków. Jabłka były w bardzo dobrej kondycji i nawet jak na Ligola dosyć dobrze wybarwione. Niestety, sprzedaż ich na rynku deserowym jest obecnie po pierwsze trudna, ponieważ nie łatwo jest sprzedać pospolite odmiany w dobrych cenach. Po drugie (i bardzo smutne) tak samo dochodowa, jak decyzja, którą podjął sadownik.
Sprzedaż jabłek deserowych do przetwórstwa to 0,56 zł za kilogram brutto. Sprzedaż tych samych jabłek, w tym przypadku Ligola na sortowanie za 0,75 zł za kilogram (jabłka 70-90mm) to nierzadko taka sama średnia stawka za kilogram po sortowaniu.
Nie ma nic złego w tym, że do przetwórstwa trafiają jabłka z przechowalni czy cieszące się mniejszym popytem odmiany z chłodni. Fakt, że trafiają tam wysokiej jakości jabłka z komór z kontrolowaną atmosferą pokazuje, że nasz rynek jest wywrócony „do góry nogami”.
Powody takich decyzji są różne, Ale niewątpliwie udowadniają, że z naszym rynkiem jest „coś nie tak”. Wszyscy jego uczestnicy mają nadzieję na poprawę koniunktury po nowym roku. Są ku temu konkretne przesłanki, o których pisaliśmy jakiś czas temu: Wszyscy czekamy na ożywienie w handlu. Czy nadejdzie po Nowym Roku?