Dobra kosiarka to podstawa…

kosiarka do sadu

…w utrzymaniu murawy w sadzie lub plantacji. Niestety, takie przekonanie należy do rzadkości w polskich sadach, w których wciąż królują kosiarko-rozdrabniacze, będące „potomkami” węgierskich RNZ-etów, ponieważ mają one wiele zalet. Są uniwersalne, można nimi rozdrabiać gałęzie i kosić murawę, są bardzo trwałe i nawet tak solidne, że nadają się do równania zrujnowanej w sadzie darni przez stado dzików. Mają tylko jedną wadę – nie nadają się do koszenia murawy. Dotyczy to zwłaszcza maszyn, w których ostrzenie noży prowadzi się sporadycznie albo wcale. Dużo częściej wymienia się noże na nowe. Często są to już niekształtne „kikuty” płaskowników, które oczywiście szarpią trawę, ale trudno to nazwać koszeniem. Kiedyś jeden z sadowników tłumaczył mi, że skoro nawet tępe noże tną trawę i rozdrabniają gałęzie, to po co w ogóle je ostrzyć i wymieniać? Przyznałem mu częściowo rację, bo przy prędkości 50–60 m/s nawet byle jaki kawałek metalu, jak np. nóż „wygryziony” przez kamienie, zetnie wszystko. Warto jednak pamiętać, że odbywa się to kosztem zwiększonego zużycia paliwa (o 30–40%) i znacznego przeciążenia ciągnika, który pewnie nie odwdzięczy się nam długą i bezawaryjną pracą.

Wprawdzie kosiarki z napędem pasowym wymagają wyrównanej powierzchni i usunięcia kamieni z sadu, to w zamian rewanżują się mniejszym niż rozdrabniacze zapotrzebowaniem mocy i wysoką jakością koszenia dzięki wyższej prędkości ścinania trawy. Ze względu na warunki pracy i niezwykle rygorystyczne wymogi bezpieczeństwa, kosiarko-rozdrabniacze muszą mieć znacznie bardziej solidną konstrukcję. W odróżnieniu od kosiarek powinny one sprostać bardzo dużym i zmiennym obciążeniom występującym podczas rozdrabniania grubych gałęzi (do 70–80 mm) przy zróżnicowanym kierunku cięcia. Pociąga to za sobą nie tylko większe niż w przypadku kosiarek zapotrzebowanie mocy, lecz także znacząco zwiększa ich masę. A za masą podążają koszty, co przy stale rosnących cenach stali sprawia, że wzrost ceny gotowych rozdrabniaczy jest nieunikniony.

Gorąco namawiam do zainteresowania się kosiarkami. Mają lekką konstrukcję i wprawdzie nie dorównują solidnością kosiarko-rozdrabniaczom, ale nie konstruowano je w celu wykonywania prac ziemnych, lecz do koszenia murawy. Są od nich mniejsze, lżejsze i znacznie bardziej funkcjonalne, dlatego są tak chętnie używane w sadach karłowych Niemiec, Holandii i Włoch. W zależności od potrzeb i żądanej szerokości roboczej budowane są w wersjach 2–4-wrzecionowych, napędzanych przy użyciu pasów klinowych. Dzięki temu są cichobieżne i bardzo trwałe, a ponadto umożliwiają różną konfigurację zespołów tnących, czego nie da się dokonać w konwencjonalnych kosiarko-rozdrabniaczach. Są wytwarzane w wersjach wielowrzecionowych o regulowanej szerokości roboczej i mogą być wyposażone w boczny odchylany zespół tnący, szczególnie przydatny w produkcji ekologicznej. Niezwykle ważną zaletą kosiarek są niewielkie wymiary zewnętrzne, w tym zwłaszcza długość maszyny, co umożliwia jednoczesne agregatowanie kosiarki i opryskiwacza.

Jak łatwo zauważyć „produkujemy” w naszych sadach coraz mniej drewna, a z drugiej strony jakość pracy rozdrabniaczy rotacyjnych nie zawsze jest zadowalająca. Rozdrabniają one gałęzie tylko częściowo i jednocześnie rozrzucają je po całym sadzie. Powstające ostro zakończone kawałki drewna przecinają opony kół ciągników i są prawdziwą zmorą sadowników. Wady tej pozbawione są rozdrabniacze bijakowe. Nie dość, że doskonale rozdrabniają drewno, to można je również wykorzystać do zbierania pociętej masy w specjalnym koszu, aby można było ją wykorzystać do celów energetycznych. Bijakowy rozdrabniacz doskonale nadaje się również do koszenia murawy, w tym zwłaszcza do niskiego koszenia trawy w węźle krzewienia, co nie było dotąd możliwe. Według naszych badań można w ten sposób zmniejszyć liczbę zabiegów aż o połowę. Można więc oczekiwać, że dzięki swoim możliwościom ten typ maszyny wkrótce stanie się coraz bardziej powszechny w naszych sadach.

Z uwagi na częstotliwość (4–6 zabiegów/rok) trudno pominąć koszty koszenia, które rosną wraz z murawą i nie pozostają bez wpływu na zawartość wody i składników pokarmowych w glebie. Dobrym sposobem na ich redukcję są ostre noże i niedopuszczenie do nadmiernego wzrostu murawy. Badania wykonane w Zakładzie Agroinżynierii IO wykazały, że w skrajnych przypadku, gdy wysokość murawy wynosi 40 cm, to zapotrzebowanie mocy rośnie 3–4-krotnie w odniesieniu do zalecanej wysokości koszenia (15 cm). Koszenie murawy to zapewne jeden z najprostszych zabiegów w sadzie, co nie znaczy, że nie powinien być prowadzony z rozwagą i rozmysłem, aby włożony wysiłek i poniesione nakłady przyniosły możliwie najwyższe efekty.

Prof. dr hab. Ryszard Hołownicki

IO-PIB Skierniewice

Materiał pochodzi z wrześniowego numeru Miesięcznika Praktycznego Sadownictwa SAD

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here