Z Polski eksportowane są towary, których brakuje. Podobnie jak nawozy, w niekontrolowany sposób eksportowane jest drewno. Przy czarnym scenariuszu najbardziej ucierpią mniejsze przedsiębiorstwa drzewne i przeciętni obywatele, w tym sadownicy. Jeśli nie nastąpią zdecydowane kroki ze strony rządu, sytuacja będzie się pogarszać. Koszty produkcji jabłek już teraz są bardzo wysokie.
Czarne scenariusze sprawdzają się w przypadku rynku drewna. Surowiec jest eksportowany z Polski w sposób niekontrolowany. Obserwujemy niezmienny popyt ze strony Chin i USA. Ceny stale rosną. Jak informuje nas Rafał Szefler z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, drewno z Polski może kupić każdy. Tak też się dzieje, kupują je duzi pośrednicy, którzy zarabiają na spekulacji. W rezultacie może zabraknąć surowca dla przedsiębiorców, którzy tworzą miejsca pracy i płacą podatki w Polsce.
Od sytuacji na rynku i cen na aukcjach zależą także ceny skrzyniopalet. Nowe, drewniane skrzyniopalety kosztują od 150 nawet do 200 zł za sztukę. Używane od 70 do 140 zł za sztukę. W tej branży przeważają mali przedsiębiorcy, którzy mogą mieć problemy z zakupem surowca, a w konsekwencji z produkcją. Niskie ceny jabłek i plony, które zdecydowanie nie są rekordowe sprawiają, że popyt na nowe opakowania nie jest na wysokim poziomie.
Duże korporacje konkurują z polskimi firmami, jeśli chodzi o zakup drewna. W efekcie ceny rosną błyskawicznie. Takiej sytuacji nie pamiętają przedsiębiorcy z branży. Podobnie jak w przypadku nawozów towar, którego brakuje na krajowym rynku jest eksportowany. Państwo udaje, że nie widzi problemu. – Długofalowe skutki dla gospodarki mogą być katastrofalne – podkreśla Rafał Szefler.
Eksport surowca nie przynosi żadnej wartości dodanej dla gospodarki. Możemy go z powodzeniem przetwarzać w Polsce. Niestety wielkie korporacje stać na podwyżki. Niemiecki gigant w przetwórstwie drewna przetwarza polski surowiec w Rumunii, a następnie część tarcicy wraca przetworzona do Polski, większość trafia do Chin i USA. Zdaniem dyrektora izby ten proceder trzeba natychmiast zatrzymać. Małym przedsiębiorcom może zwyczajnie zabraknąć surowca. Będą zmuszeni do zredukowania produkcji i zwolnień.