Sadownicy w Australii mają podobne problemy, jakie obserwujemy w Polsce. Dyktat cenowy marketów skutkuje spadkiem dochodów i karczowaniem sadów.
Coraz bardziej negatywnie mówimy o polityce zakupowej marketów. Sadownicy podkreślają, że koszty rosną, a od kilkunastu lat ceny detaliczne pozostają niezmienne. Sieć dyktuje cenę i zarabia. Dostawcy i sadownicy muszą się w niej „zmieścić”. Jednak przy takim scenariuszu zyski producentów są coraz mniejsze…
W podobnym położeniu są sadownicy na drugim końcu świata, w Australii. Tamtejsza produkcja jest nieduża, jednak mechanizmy działania korporacji identyczne. Sadownicy z Australii informują, że produkcja staje się nieopłacalna, więc sady są usuwane. Część zmienia profil produkcji i inwestuje w czereśnie.
W ciągu ostatnich 20 lat, markety podniosły ceny detaliczne średnio o zaledwie o 50 centów australijskich. Mimo tego producenci sprzedają dziś albo po kosztach, albo z minimalnym zyskiem.
W efekcie powoli ubywa sadów i producentów. W ostatnich latach znacząco wzrosły koszty, ale ceny pozostały niezmienne. Jak widać doskonale znamy ten problem w Polsce. Trzydzieści lat temu Australia eksportowała 1 / 3 swojej produkcji. W ubiegłym sezonie do kraju sprowadzono 3500 ton jabłek, a eksport jest symboliczny.
źródło: www.abc.net.au