Eksport jabłek deserowych na dwa kluczowe dla nas rynki mógłby być większy, gdyby nie kilka przeszkód. Oczywiście możemy rozważać “co by było gdyby?”. Niemniej, na wiele kwestii mamy wpływ, jako sadownicy lub jako kraj.
W tym roku największym rynkiem dla naszych jabłek stał się Egipt. Kraj, który ma prawie 3 razy tyle mieszkańców co Polska. Kolejne miesiące ukazują bardzo dobre wyniki eksportowe. Te mogłyby być wyższe, ponieważ zainteresowanie ze strony tamtejszych importerów jest ogromne. Musimy sobie zdawać sprawę, że rynek ten jest przede wszystkim rynkiem dla tanich jabłek.
Zdaniem eksporterów jakość krajowych jabłek jest niewystarczająca, aby w tym momencie zaspokoić popyt ze strony Egiptu. Wybrane partie z chłodni ze standardową atmosferą już teraz nie nadają się na eksport na rynek egipski. W związku z tym coraz więcej ogłoszeń kupna zawiera sformułowanie „jabłka tylko z KA”. Inaczej jest w przypadku jabłek z komór z kontrolowaną atmosferą, które takie warunki spełniają. W tym wypadku notujemy presję cenową ze strony sadowników. Producenci mówią, że “za odpowiednią cenę znajdzie się jakość”. Zawirowania w branży transportowej uderzają także w logistykę eksportu do Egiptu. Nie bez znaczenia są problemy z kontenerami i kosztu frachtu morskiego.
Obserwujemy coraz więcej ofert zakupu jabłek po wyższych cenach niż na grupach producenckich (przy spełnieniu odpowiednich wymagań jakościowych). Nie są to jeszcze oferty satysfakcjonujące większość sadowników. Na przykład 0,90 – 1,00 zł za kilogram Red Jonaprinca. Niemniej trend jest zauważalny i wiele wskazuje na poprawę ogólnej sytuacji w handlu. Ta będzie tym lepsza im wyższe ceny będzie notował “suchy przemysł” do produkcji soków NFC.
Eksport na Białoruś również mógłby być nieco większy niż w ubiegłym roku o tej porze. Przyznają to eksporterzy, z którymi rozmawialiśmy. Pierwsza przeszkoda to sytuacja na granicy. Ta nieco się uspokoiła, niemniej Mińsk straszy sankcjami gospodarczymi. Miejmy nadzieję, że do nich nie dojdzie. Byłaby to bez wątpienia fatalna informacja.
Zdaniem przedsiębiorców wolumen eksportu na Białoruś również mógłby być większy. Wpływ na to ma w pierwszej kolejności nie sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, a problemy w transporcie. Po pierwsze znaczenie ma niedobór kierowców. Po drugie opóźnienia w odprawie na granicy. Widzimy to w statystykach, że listopadowy eksport do tego kraju jest nieco niższy niż w ubiegłych latach. W tym wypadku wyłącznie działania rządu mogą załagodzić sytuację międzynarodową.