Sprzedawać czy wstrzymać się? To oczywiście decyzja sadownika i doradzać nie zamierzamy. Warto pamiętać, że obecnie jesteśmy w najgorszym momencie, jeśli chodzi o sprzedaż Gali.
Nadal trwają zbiory Gali. Ceny odmiany są niezmiennie „gorącym” tematem. Zwłaszcza, że rozbieżności są dość duże w zależności od kupującego. Szukanie najlepszego kanału sprzedaży jest konieczne niezależnie od tego czy produkujemy 50 czy 500 ton Gali.
Warto podkreślić, że jesteśmy obecnie w najgorszym momencie, jeśli chodzi o sprzedaż. Ile będzie trwał? Trudno dokładnie przewidzieć, ale do końca miesiąca sytuacja raczej znacząco nie poprawi się. Równocześnie jest to dla kupujących najlepszy moment do zakupów. Podaż jest duża, a handel i eksport jeszcze nie weszły na „pełne obroty”. Z drugiej strony sprzedaż za miesiąc lub dwa będzie musiała uwzględniać bardzo wysokie koszty schłodzenia owoców.
Mamy zatem podmioty, które nadal kupują paskowane sporty Gali po 2,50 zł/kg (powyżej 70 mm) oraz 1,80 – 1,90 zł/kg (65 – 70 mm). To obecnie maksimum w zagłębiu grójeckim, jeśli chodzi o zakup na sortowanie przy wysokich parametrach jakościowych. Są także znacznie niższe oferty. Nieliczne podmioty oferują za Galę tyle, co za Lobo i Paulareda, czyli 2,00 zł/kg powyżej 70 mm.
Zdecydowana większość sadowników nie kryje zdenerwowania z powodu takich ofert i jest zdania, że teraz kupujący wykorzystują sytuację do granic możliwości. Ci, którzy produkują odmianę i zerwali ją z dobrymi parametrami, powinni mieć na uwadze przede wszystkim koszty energii elektrycznej, które muszą być argumentem w przyszłych transakcjach.
Z kolei Ci, którzy zerwą dojrzałe owoce z drzew nie powinni rozważać przechowania do nowego roku. Zwłaszcza mając na uwadze temperatury w ostatnim czasie. Są wreszcie tacy, których do sprzedaży w najgorszym momencie zwyczajnie zmusi brak opakowań i zaplecza chłodniczego…