Gdzie są pracownicy?

zbiory jablek na ukrainie

Kolejny rok, a w branży pogłębia się problem pracowników sezonowych. Zbiory dopiero „na dobre” się rozpoczęły, a już są problemy z pracownikami. Polacy pracować nie chcą…

Wśród sadowników coraz częściej mówi się o niedoborze pracowników sezonowych. Pracownicy z Ukrainy, którzy mieli przyjechać na zaproszenia producentów z jakiś powodów nie dojeżdżają do gospodarstw. Coraz częściej wybierają na miejsce pracy inne gałęzie naszej gospodarki zamiast pracy w sadach czy na innych plantacjach. Zatem nawet przy tej samej liczbie przekraczających granicę w naszej branży spotkamy się z brakiem rąk do pracy.

Z kolei znalezienie chętnych do pracy Polaków, jak mówią nam sadownicy, niemal graniczy z cudem. Za główną przyczynę tej sytuacji uważa się coraz bardziej rozbudowany system socjalny. Zasiłki i zapomogi zniechęcają rodaków do pracy i z upływem lat nikt już temu faktowi nie zaprzecza.

Sadownicy w rozmowach informują, że wobec niedoboru pracowników priorytetem są zbiory jabłek deserowych. W związku z tym na drugi plan zejdą jabłka przemysłowe. Mnożąc to przez efekt skali może to przynieść korzyści producentom.

Obecnie za pracę przy zbiorach jabłek dominują stawki od 12 do 13 zł za godzinę. Wobec widocznych braków kadrowych część sadowników oferuje wyższe stawki w celu zachęcenia czy nawet „podkupienia” pracowników, aby pracowali właśnie w jego gospodarstwie. Chociaż jest to jednoznacznie krytykowane i nierzadko określane jako swego rodzaju sabotaż (zwłaszcza wobec aktualnych cen) to tak działa wolny rynek. Niedobór, w tym rąk do pracy, skutkuje wzrostem wypłat.

3 KOMENTARZE

  1. Co za bzdura że system socjalny wystarczy żeby żyć i nie pracować.
    Ludzie wolą SKAŁĄ robotę w mieście a nie robić, a za chwilę siedzieć w domu bo pada. I nie zarabiać. W deszcz się zaziębić? Po co jak jest inne wyjście.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here