W sobotę rano do holenderskiej Hagi zmierzało na protest nawet 5000 ciągników z całego kraju. Władze miasta wprowadziły stan wyjątkowy i większość z nich nie wjechała do centrum miasta. Rolnicy nie godzą się przede wszystkim z planami ograniczeni emisji azotu.
W sobotę w holenderskiej Hadze doszło do dużych protestów rolników. Podobnie jak w przypadku rolników w Belgii, protesty są wyrazem sprzeciwu przeciwko restrykcyjnym planom ograniczenia emisji azotu w rolnictwie. Rozważany jest również przymusowy wykup rolników w pobliżu rezerwatów przyrody, co podnosi argument o odbiorze przez państwo podstawowych praw obywatelskich.
W obawie przed utrudnieniami w ruchu oraz przed zakłócaniem porządku publicznego, burmistrz miasta wprowadził stan wyjątkowy w sobotę rano. Pomimo zakazu, część rolników dalej wjeżdżała do miasta. W związku z tym wojskowe ciężarówki blokowały wjazd kolejnych traktorów do centrum. Pomimo ograniczeń w jednym z parków Hagi protestowało w sobotę około 25 000 osób.
Szczególne oburzenie budzą plany przejęcia ziemi. Ponadto działacze związków zawodowych ostrzegają, że uparcie forsowane cele klimatyczne doprowadzą do upadku tysięcy gospodarstw i masowego importu żywności spoza Unii Europejskiej. Protestujący mieli ze sobą symbole znane z ubiegłorocznych protestów, czyli odwrócone flagi Holandii i czerwone chusty.
Być może władze Hagi nie chciały powtórki z Brukseli. Jednak wykorzystanie wojska wzbudziło w opinii publicznej zdecydowanie negatywne odczucia. Przypomnijmy, że w piątek 3 marca ciągniki sparaliżowały stolicę Belgii i Unii Europejskiej. Wówczas policyjne szacunki mówiły o liczbach od 2500 do niemal 3000 maszyn na ulicach miasta. Tam rolnicy również protestowali przede wszystkim przeciwko planom obniżenia poziomu produkowanego azotanu. Mieszkańcy miasta musieli zmierzyć się z licznymi utrudnieniami w ruchu.
źródło: 
