Sadownicy zgłaszali większą podaż importowanych czereśni na rynkach hurtowych już w czerwcu. Dziś te obawy i obserwacje mają potwierdzenie w danych.
Import czereśni do Polski w szycie sezonu
Już od wiosny było wiadomo, że zbiory czereśni będą w tym sezonie niższe, więc sadownicy liczyli na wyższe ceny. Te były lepsze niż przed rokiem. Niemniej na rynkach hurtowych i w marketach notowaliśmy dużą ofertę czereśni importowanych. Dziś mamy potwierdzenie większego importu w oficjalnych danych GUS-u.
Jak widzimy w wykresie poniżej, import czereśni w lipcu, czyli w szczycie sezonu w Polsce, był dwukrotnie wyższy niż przed rokiem. Owoce z Turcji, Grecji, Węgier czy Serbii często konkurowały z polskimi na rynkach hurtowych. Nierzadko stawały się owocami polskimi po przesypaniu w 15-kilogramowe plastiki, czego świadkami byliśmy na rynku w Broniszach. Pośrednicy i handlowcy tłumaczą go mniejszą ofertą krajową.
GUS udostępnił dotychczas dane za lipiec. W sierpniu możemy spodziewać się podobnego wyniku. Mniejsza podaż czereśni krajowych była impulsem dla marketów do zwiększenia importu w sierpniu. Tak też się działo. W tysiącach sklepów największych sieci w Polsce, w sierpniu dominowały przede wszystkim owoce z Turcji.
Import w czerwcu i lipcu wyniósł niemal 5000 ton. Nie zapominajmy, że podobnie jak w przypadku gruszek, również jakaś część czereśni nie jest ujęta w statystykach. Mówimy przede wszystkim o owocach kupowanych za gotówkę w południowych krajach UE. Zatem całkowity import będzie nieco większy.
Import świeżych czereśni do Polski w lipcu w tonach. Opracowanie własne na podstawie danych GUS
Dobre wyniki w eksporcie do Niemiec
Z drugiej strony czereśnie najwyższej jakości eksportowane są do Niemiec. Mówimy tu przede wszystkim o Kordii i Reginie o średnicach powyżej 28 mm. Wolumen eksportowany na Zachód nie jest duży i znaczący w porównaniu z całkowitą produkcją. Niemniej, na Zachód sprzedajemy z roku na rok coraz więcej czereśni klasy premium. Rynek niemiecki jest bardzo perspektywiczny, chociaż niełatwy do zdobycia. Po pierwsze panuje tam bardzo duża konkurencja i nie sposób sprzedać owoców niskiej jakości. Z drugiej jednak strony, wygrywamy prostą i tanią logistyką, a konsumpcja czereśni za Odrą z roku na rok rośnie.