Inwestycje w ogrodnictwo „uciekają” z Unii Europejskiej. Trend będzie tylko przybierał na sile, im wyższe będą wymagania środowiskowe, koszty produkcji koszty emisji dwutlenku węgla.
Wśród licznych informacji branżowych, trafiliśmy na wzmiankę o budowie dużego kompleksu szklarni w Maroku przez holenderską firmę. Nie będziemy go analizować, ale to kolejny z wielu przykładów, gdy ogromne fundusze na ogrodnictwo inwestowane są poza UE. Jak wiemy, Holendrzy, Niemcy czy Duńczycy chętnie inwestują przede wszystkim na Ukrainie i w Serbii. Maroko jak dotąd było domeną przedsiębiorców z Hiszpanii.
Oficjalnie chodzi o wydłużenie okresu zbiorów, dzięki uprawie w łagodniejszym klimacie oraz o poszerzenie oferty firmy. Jak wiemy, celem jest zarabianie na imporcie taniej wyprodukowanych warzyw, owoców i zbóż. Najlepszym potwierdzeniem trendu są dane handlowe.
Przed zjawiskiem ostrzegali eksperci i naukowcy już wiele lat temu. Ograniczenie produkcji rolnej w UE musi doprowadzić do zwiększenia produkcji poza nią. W efekcie i tak sprowadzamy emisje CO2 wraz z tymi produktami, ale ktoś na nich więcej zarabia. Wprowadzanie wytycznych Zielonego Ładu, a dziś Dialogu Strategicznego tylko przyspieszy opisywany proces…
Maroko, Serbia czy Ukraina to przede wszystkim:
- niższe koszty pracy
- tańsze grunty
- świetne warunki klimatyczne
- mniejsze regulacje środowiskowe
- szersze spektrum substancji czynnych
- mniejsza biurokracja
- ułatwiony eksport do Unii Europejskiej