Na kolejne szacunki WAPA dotyczące zapasów jabłek musieliśmy poczekać dodatkowe 15 dni. Jak prezentują się dane za początek maja?
Mniej jabłek w Polsce
Zacznijmy od Polski. W naszych chłodniach na początku maja zmagazynowanych było 313 tysięcy ton jabłek. To najmniej od analogicznego miesiąca w 2020 roku. Ponadto nasze majowe zapasy były o 6% niższe niż rok temu, ale ogólnie w Europie były wyższe o symboliczny 1%.
Czy 313 tysięcy ton to dużo? Jeśli utrzymałoby się kwietniowe tempo sprzedaży, jabłek w polskich chłodniach nie byłoby już w czerwcu. W kwietniu sprzedaż wyniosła 192 tysiące ton… Pamiętajmy jednak, że tempo sprzedaży w maju, czerwcu i lipcu wyraźnie zwalnia. Obecnie spotkamy się z opiniami, że już w pierwszej połowie lipca krajowe jabłka się skończą, co spowoduje niedobory i błyskawiczny wzrost cen.
Taki scenariusz jest wyjątkowo korzystny dla sadowników. Krótka przerwa w podaży jabłek pozwoli „ułożyć rynek” na nowo względem podaży i kosztów rozpoczynającego się sezonu. Wszystko wskazuje na to, że „stare” jabłka zostaną zagospodarowane, zanim na rynek wkroczy odmiana Piros.
Spójrzmy na zapasy w innych krajach. Godne uwagi są trzy kraje. Włochy mają największe zapasy i planują magazynować jabłka do początku nowego sezonu, aby sprzedawać je drożej. Dania jest pierwszym krajem, który już nie ma swoich jabłek. Mając na uwadze opóźnienia w szacunkach, również Wielka Brytania od czerwca również wyłącznie importuje jabłka.
Zapasy poszczególnych odmian w Polsce
Jeśli chodzi o zapasy poszczególnych odmian w Polsce, kolejność na podium nie zmieniła się. Na dyskusyjnym pierwszym miejscu jest Golden Delicious (125 tys. ton). Drugie miejsce zajmują równocześnie Idared i Red Jonaprince (po 55 tys. ton). Na trzecim miejscu jest Szampion (20 tys. ton).
źródło i tabela: www.wapa-association.org
Słówek nie ma, brzoskwinie i morele też zmarzły…a bronisze pelne