Najpierw musimy wiedzieć, z jakim rodzajem przymrozka mamy do czynienia, a dopiero potem podjąć konkretne kroki. Niemniej warto walczyć o plon, ponieważ w sezonie niedoborów będą to wymierne korzyści finansowe.
W ramach 33 Spotkania Sadowniczego w Sandomierzu zorganizowaliśmy aż 3 panele dyskusyjne. Podczas drugiego z nich mówiliśmy o przymrozkach, ich rodzajach, nasileniu i zmianach klimatu. Najwięcej uwagi eksperci poświęcili metodom walki z ujemnymi temperaturami. W dyskusji wzięli udział: dr inż. Wojciech Kukuła (Chemirol), Robert Binkiewicz (Agrosimex), Katarzyna Gowin (Milex) i Marek Czarnecki (AFP).
Doradca zaznacza, że kwietniowe przymrozki w centralnej Polsce nie były tak dotkliwe, jak w rejonie Sandomierza. Niemniej również w rejonie Grójca sadownicy notowali straty ilościowe, ale przede wszystkim jakościowe. Ekspert również obawia się, że przymrozki staną się w Polsce coroczną regułą…
Dr Wojciech Kukuła jest zdania, że najprostsze i najtańsze jest poprawienie kondycji roślin przed przymrozkiem. Temperaturę w sadzie symbolicznie podniesie uruchomienie zwykłego nawodnienia kropelkowego. Połączenie tych dwóch prostych działań może sprawić, że zamiast 30% pełnego plonu, zbierzemy jesienią 50%. W nieurodzajnym roku takie wyniki, nawet z uszkodzeniami jakościowymi, mogą przynieś dodatni wynik finansowy. Więcej w materiale wideo.