Holenderscy sadownicy i związkowcy obawiają się o przyszłość stosowania kaptanu w otwartych uprawach. Nie tylko ze względu na nowe, wyśrubowane wymogi, ale także działania ekologów…
Rejestrację kaptanu przedłużono do 2039 roku
Przypomnijmy, że w lipcu tego roku państwa członkowskie postanowiły przedłużyć europejską rejestrację kaptanu do dnia 31 października 2039 roku. Przyjęto jednak bardzo trudne do spełnienia warunki stosowania substancji. Brzmią one następująco:
- Stosowanie będzie dozwolone tylko wtedy, gdy uprawa nie kwitnie, a w rzędzie upraw nie rosną kwitnące rośliny.
- Stosowanie będzie dozwolone wyłącznie sprzętem, który umożliwia zmniejszenie dawki o co najmniej 61% i minimalną redukcję strat do gleby o 20% w porównaniu z konwencjonalnym sprzętem.
- Stosowanie środków bezpieczeństwa chroniących pszczoły i organizmy wodne poza sadem.
Ekolodzy rzucają sadownikom kłody pod nogi
Decyzja została podjęta na szczeblu europejskim. Są jeszcze przepisy krajowe. W Holandii jest na przykład Rada ds. Autoryzacji Środków Ochrony Roślin i Biocydów (Ctgb).
Związek zawodowy zrzeszający holenderskich sadowników, tak jak nasz ZSRP, opowiadają się za przedłużeniem zezwolenia na stosowanie kaptanu. Niestety, nie tylko oni interesują się tytułową substancją czynną.
Na przykład Pesticide Action Network Netherlands złożył wniosek do władz krajowych w Holandii o całkowite wycofanie kaptanu. Jest to organizacja pozarządowa, która dąży do wyeliminowania z użycia pestycydów w Europie i promuje rolnictwo ekologiczne.
źródło: www.nfofruit.nl