Na poniedziałkowy i wtorkowy poranek meteorolodzy zapowiadają przymrozki. W części kraju zbiegną się one w czasie z pełnią kwitnienia czereśni odmiany Burlat. Pomimo stosunkowo małych areałów, nie jest to dobra wiadomość dla plantatorów.
W sadach czereśniowych w okolicach Leszna widać już wiele otwartych kwiatów na odmianie Burlat. Zdaniem sadownika, Mateusza Nowaka, pełnia kwitnienia może przypaść na środek nadchodzącego tygodnia. Niestety najbliższe dni mają upłynąć w całym kraju pod znakiem przygruntowych przymrozków. Sadownicy nie kryją obaw w związku z potencjalnymi stratami. Takie same obawy co do swojej kwatery Burlata ma również pan Mateusz.
Faza fenologiczna w przypadku Burlata jest bardzo zróżnicowana na terenie naszego kraju. Od terenów Dolnego Śląska i Wielkopolski widać kilkudniową różnicę w rozwoju pąków i kwiatów. W zagłębiu grójeckim na ciepłych stanowiskach dopiero widać pierwsze rozchylające się kwiaty. Zakładając czarny scenariusz, poziom strat w tej wczesnej odmianie również będzie bardzo zróżnicowany.
W przypadku kwitnących czereśni 10% kwiatów zostaje uszkodzonych przy -2,2 stopnia. Natomiast 95% kwiatów ulega uszkodzeniu gdy temperatura co najmniej na godzinę spadnie do -3,8 stopnia Celsjusza. Niestety w wielu rejonach w Polsce po niedzieli prognozuje się -4 stopnie poniżej zera na wysokości 2 metrów.
Należy pamiętać, że odmiana nie jest w naszym kraju produkowana na dużą skalę. Nie znajdziemy nowoczesnych plantacji gdzie sadownik zdecydowałby się na inwestycję w Burlata. Przeważają małe areały bądź pojedyncze rzędy w sadzie. Chociaż strata plonu nie jest niczym przyjemnym, to w kontekście samych tylko czereśni Burlat stanowi mały procent produkcji.