Na przestrzeni kilkudziesięciu miesięcy zmieniają się zapasy jabłek, popyt, koszty produkcji czy wreszcie ich ceny. Na półce sklepowej nie zmienia się natomiast 3,49 zł/kg. Czemu? Również w tym wypadku chodzi o pieniądze.
Taką politykę obrali najwięksi detaliści. Stała cena jabłek deserowych na sklepowej półce (oczywiście z małymi wyjątkami, ale w większości tyle kosztują jabłka). W kontekście krajowego rynku jest ona niezwykle stabilna i go zupełnie nie odzwierciedla. Z punktu widzenia konsumenta to także dobre rozwiązanie, ponieważ zawsze wie za ile kupi swoje ulubione jabłka.
Spójrzmy na zagadnienie ze punktu widzenia marketu. Każde zbicie ceny u dostawców (w tym wypadku w zdecydowanej większości grup producenckich) to pieniądze, które zostają w kieszeni sieci detalicznej. Chodzi o zwiększenie różnicy do ceny detalicznej. W tym momencie w przypadku najpospolitszych odmian jest to około 1,70 zł na każdym kilogramie. W interesie marketów jest oczywiście kupowanie jak najtaniej. Maksymalizacja zysków jest również odpowiedzią na pytanie czemu obecnie ceny zakupu jabłek deserowych nie rosną na grupach producenckich?
Jeśli prześledzimy ceny sprzedaży jabłek deserowych to 1 kilogram powinien kosztować na sklepowej półce dziś około 2,50 zł/kg. Grupy producenckie kupują popularne odmiany od 1,75 do 1,85 zł/kg. Dodając 40% marżę marketu otrzymujemy około 2,50 zł/kg.
Ekstremalnym przypadkiem jest wiosna i lato 2020 roku. Wówczas jabłka powinny kosztować 5, 6, czy 8 zł/kg. Jednak tak nie było, na półkach największej sieci (ale i pozostałych marketów) „królowała” stawka 3,49 zł/kg. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że wiele sieci przez kilka miesięcy traciło na jabłkach. Markety sprzedały taniej niż kupowały. Niemniej nie miało to istotnego wpływu na ich wyniki finansowe.