W ministerialnym zestawieniu cen zakupu jabłek deserowych przez sieci handlowe widzimy, że Idared jest wyraźnie droższy od popularnych odmian. Sytuacja jest jednak dużo bardziej złożona. Z czego to wynika?
Taka sytuacja może dziwić sadowników. Zwłaszcza, jeśli połączymy ją z cenami i popytem na Idareda. Od wielu tygodni odmiana jest najtańsza i ciężko ją sprzedać. Nierzadko całe komory chłodnicze trafiają do przetwórstwa. Skąd zatem taka cenowa „przewaga” Idareda w cennikach? Różnica wynosi w ostatnim zestawieniu od 26 do 37 groszy na kilogramie.
Po pierwsze największe sieci handlowe takie jak Lidl i Biedronka nie kupują regularnie Idareda. Nie oznacza to, że żadna sieć tego nie robi. Stąd wyższa cena zakupu w uśrednionych danych Ministerstwa Rolnictwa. Pochodzi ona bowiem z mniejszej ilości sieci marketów.
Zdaniem naszych rozmówców, którzy współpracują na co dzień z marketami to właśnie największe sieci najbardziej zaniżają ceny zakupu. Wynika to z ich dominującej pozycji kapitałowej nad dostawcami. To, że Idared w poniższym zestawieniu jest droższy wynikać może właśnie z tego, że najwięksi gracze go nie kupują i tym samym nie zaniżają jego cen.
Kolejną przyczyną tak istotnej różnicy swoją drogą odwrotnej do cenników zakupu są promocje na jabłka w okresie świątecznym i noworocznym. Największe sieci zaplanowały liczne promocje na jabłka. Chodzi o popularne odmiany pakowane luzem w kartony po 13 kilogramów. Jak mówią nam handlowcy w tych promocjach liczyła się cena, a nie to co było w kartonie…