Sadownicy, którzy jeszcze sprzedają śliwki z chłodni, mówią o kolejnym „odbiciu” na rynku. Sprzedaż jest obecnie niezwykle płynna, a cena satysfakcjonuje.
Mniej śliwek na rynku = wyższe ceny
Jeśli dziś oferujemy wysokiej jakości śliwki z chłodni, możemy liczyć na 6,00 – 7,00 zł/kg. Takie stawki można uzyskać na rynkach hurtowych w Krakowie, Warszawie czy Poznaniu. Podaż jest już coraz mniejsza. Nasi rozmówcy mówią, że na rynku zrobiło się znacznie „luźniej”.
Jest to również zasługa znacznie mniejszych dostaw z Mołdawii. Plany importerów pokrzyżowała pogoda, a dokładnie susza i wysokie temperatury w Mołdawii. Dlatego również tamtejsi eksporterzy chcą dziś sprzedawać drożej. Nasi rozmówcy są zgodni, że gdyby nie tak duża skala dostaw z południa Europy, stawka na poziomie 6,00 zł/kg obowiązywałoby już przed miesiącem.
Polski rynek zależny od importu
Sytuacja, którą obserwujemy tego roku na rynku śliwek jest skrajnie niebezpieczna. Ceny krajowych owoców były przez dłuższy czas zależne od skali dostaw i cen śliwek z importu, głównie z Serbii i Mołdawii. Okresy płynniejszej sprzedaży były efektem mniejszych dostaw z zagranicy. Warto dodać, że oba kraje razem produkują ponad pół miliona ton śliwek w sezonie…
Oczywiście import nie jest zły, szkodzi jego nadmiar i popadanie ze skrajności w skrajność. To właśnie obserwujemy na polskim rynku. Gdy dostępne są pierwsze partie Cacanskiej Rany z Serbii, mniejsi importerzy dosłownie „zabijają się” o to, kto sprowadzi jej więcej i będzie „pierwszy na półce”. Z kolei we wrześniu, gdy krajowych owoców jest nieco mniej, masowy import zbija ceny transakcyjne do tych z pierwszej połowy lipca.
Niestety, to droga donikąd. Ceny śliwek w Polsce w pierwszej kolejności powinny wynikać ze stosunku krajowej produkcji do krajowego zapotrzebowania. Niedobory można, a wręcz trzeba, uzupełniać importem. Niestety, w Polsce nie obserwujemy uzupełniania niedoborów, a zalewanie naszego rynku wszystkim, co jest 10 groszy tańsze na kilogramie…