Dopiero teraz, w połowie listopada, spada podaż śliwek. Wiąże się to ze wzrostami cen. Wczoraj i dziś na rynku hurtowym w Broniszach mogli sobie na to pozwolić zarówno producenci, jak również importerzy.
O problemach ze sprzedażą śliwek z chłodni pisaliśmy już kilkukrotnie TUTAJ. Zastój w ostatnich tygodniach wynikał przede wszystkim nie ze zbyt dużej podaży, lecz ze zbyt małego popytu na śliwkę o tej porze roku. Co ciekawe, w ubiegłym roku podobny problem nie miał miejsca. Pomimo problemów ze zbytem polskie śliwki konkurują z mołdawskimi, co w ostatnich tygodniach dodatkowo utrudniało sprzedaż.
Początek tygodnia na Broniszach w przypadku śliwek charakteryzuje się znacznie mniejszą podażą śliwek. W związku z tym sprzedający podnieśli ceny śliwek. Zarówno Węgierkę, Presidenta czy TopHit można sprzedaż w cenie 4,50 zł za kilogram. Dotyczy to owoców najwyższej jakości.
Również importerzy wykorzystali sytuację. Śliwki sprowadzane z Mołdawii ceniono dziś 5,00 zł za kilogram i co najistotniejsze w takiej cenie sprzedawano.
Przez ostatnie dwa tygodnie ceny zarówno odmian wielkoowocowych, jak również Węgierki Zwykłej były wyrównane. Wahały się od 2,50 do 3,50 zł za kilogram. Jeszcze taniej było pod koniec października. Wówczas ceny spadały nawet poniżej 2,00 zł za kilogram. Można zatem zaryzykować tezę, że w tym roku lepszą taktyką była sprzedaż z chłodni w pierwszej połowie października, niż próba jak najdłuższego przechowania śliwek.