Biorąc pod uwagę krajową produkcję import koncentratu jabłkowego do Polski można nazwać „wożeniem drewna do lasu”. Jak sami mogliśmy zaobserwować po liczbie transportów z ukraińskim koncentratem czekających na rozładunek pod największymi przetwórniami w naszym kraju, jego kumulacja nastąpiła w październiku. Jak na razie oficjalnie udostępniono jednak raporty o wolumenach z września.
Zniesienie ceł w ubiegłym sezonie doprowadziło do masowego importu koncentratu jesienią i zimą. Głównym kierunkiem była Ukraina. Atrakcyjna cena i prosta logistyka były głównymi argumentami. W tym sezonie jest podobnie. Nie znamy jeszcze oficjalnych danych z miesięcy, kiedy import był największy. Obecnie udostępniono jedynie raport za wrzesień.
Okazuje się, że wówczas import z Ukrainy był znacznie mniejszy w stosunku rok do roku, co wyjaśnia ówczesną dobrą sytuację na rynku jabłek. Spadł on bowiem 68% rok do roku, z 4140 do 1300 ton. Nie znamy wszystkich powodów zjawiska. Niemniej z danych wynika, że ukraiński produkt jest w tym sezonie droższy. Po drugie duży wolumen jabłek przemysłowych eksportowany był z Ukrainy przede wszystkim do Austrii. Po trzecie Ukraińcy zapowiadali od miesięcy, że w tym sezonie wyeksportują więcej koncentratu bezpośrednio.
Można pokusić się o tezę, że znacznie mniejszy import pozytywnie wpłynął na ceny jabłek przemysłowych w Polsce. Gotowego produktu z importu było na rynku mniej, więc trzeba go było wyprodukować ze znacznie mniejszego wolumenu dostępnych na rynku jabłek. Efektem były systematyczne wzrosty cen skupu. Z drugiej strony skala importu, jaką obserwowaliśmy w październiku być może wyrównała wrześniowy wynik. Na dane musimy jeszcze poczekać.
Ilościowo import z Mołdawii we wrześniu był niemal identyczny jak przed rokiem – 1450 ton. Podobnie jak w przypadku koncentratu ukraińskiego ceny były o około 0,44 zł (10 eurocentów) na kilogramie wyższe w stosunku rocznym.
źródło: www.swaid.stat.gov.pl