Monopoliści dostają „małpiego rozumu” na myśl o holdingu

jablka przemysłowe

Jak mówi w rozmowie z naszą redakcją Jan Krzysztof Ardanowski brak holdingu spożywczego to poddanie się państwa polskiego wobec wielu monopoli, które dziś działają na rynku. Projekt jest blokowany w Ministerstwie Rolnictwa. Gdyby tak nie było, grupa mogłaby już od wiosny stabilizować rynek (między innymi) jabłek przemysłowych.

Nie milkną komentarze odnośnie powstania Krajowej Grupy Spożywczej, nazywanej początkowo holdingiem. Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, tytułowa grupa mogłaby z powodzeniem funkcjonować od wiosny tego roku i stabilizować między innymi rynek jabłek przemysłowych. Niestety jej powstanie pomimo kompletu dokumentacji i ogromu pracy Ministerstwa Aktywów Państwowych napotyka na szereg problemów i opóźnień. Projekt jest blokowany przez Ministerstwo Rolnictwa i osobę obecnego Ministra.

Zapytaliśmy Jana K. Ardanowskiego o to komu zależy na tym, aby Krajowa Grupa Spożywcza nie powstała. – Najbardziej się denerwują Ci, którzy mają dziś na rynku sytuację monopolistyczną – odpowiada nasz rozmówca. Interweniują oni zarówno u władz polskich i europejskich, żeby taki podmiot w naszym kraju nie powstał. Jak można się domyślać w grę wchodzą ogromne pieniądze.

– W zakresie handlu żywnością i przetwarzania żywności nie ma w Europie wolnego rynku. To jest zbyt strategiczna i zbyt ważna cześć gospodarki, żeby mówić o wolnej grze rynkowej – takiego zdania jest były Minister Rolnictwa. Dodaje, że o wolnym rynku wobec niskich cen skupu mówią właśnie Ci, którzy na tak ukształtowanym rynku najwięcej zarabiają.

Powszechnym oczekiwaniem od wielu lat jest to, aby państwo w jakiś sposób ucywilizowało rynek. Producent ponoszący bez wątpienia największe ryzyko ma zbyt mały udział w zyskach w całym łańcuchu dostaw. Zarobić musi każdy, ale podział musi być bardziej sprawiedliwy. Odpowiedzią jest Krajowa Grupa Spożywcza. – Jej działanie nie ma polegać na okresowym interweniowaniu, lecz na normalnej działalności gospodarczej bez pozycji jaką wobec rolników przybierają zachodnie korporacje – podkreśla Jan Ardanowski. Warto dodać, że nie wolno zbyt często stosować silnych interwencji na rynku, ponieważ Unia Europejska jest na nie bardzo wrażliwa.

Cały wywiad z Janem Krzysztofem Ardanowskim przeczytacie w grudniowym wydaniu MPS SAD.

2 KOMENTARZE

  1. Holding spożywczy, żeby miał głębszy sens, musi stworzyć rynek zbytu na swoje produkty. A gdzie je sprzeda, skoro w Polsce za każdym rogiem czai się zagraniczny market, pompujący własne produkty w sieci i wyprowadzający zyski zagranicę? Skoro obecnie walka jest z efektem skali, na rzecz małych gospodarstw i wyższej jakości żywności, to po jakich cenach holding zamierzałby skupować płody rolne od takich małych gospodarstw, aby utrzymać ich rentowność? I jaka cena przetworzonego produktu byłaby na półce dla konsumenta? Żeby nie okazało się, że holding będzie, jak zagraniczna korporacja zarządzana przez Polaków – wtedy dopiero zaczynały się cięcia kosztów i wynagrodzeń. A wcale nie jest powiedziane, że ceny skupu owoców przez przetwórnie zagraniczne w Polsce, to nie jest właśnie szpila takiego zarządzającego Polaka w takiej zagranicznej przetwórni, który pokazał, za ile polski rolnik, czy sadownik przywiezie swoje płody rolne.
    Dopóki korporacje trzymały zarządy zagraniczne, to każdy pracujący Polak żył na przyzwoitym poziomie, spłacał kredyt bez wysiłku, był przy tym wydajnym pracownikiem i każdy był zadowolony – pracownik i pracodawca. To do rządzenia dostał się Polak…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here