Biorąc pod uwagę komentarze, nasi Czytelnicy wątpią w solidarność. A niestety, jest to jedyne wyjście. Na wzrosty cen można liczyć jedynie w momencie, kiedy jednogłośnie nie będziemy godzić się na ceny oferowane przez pośredników.
Jeśli do podmiotu pośredniczącego w handlu jabłka będą dostarczane w wystarczających ilościach w cenie poniżej złotówki, to czemu ma on podnieść cenę zakupu? Pod wpisem Tomasza Dąbrowskiego, w mediach społecznościowych rozgorzała burzliwa dyskusja między sadownikami i przedsiębiorcami, którzy zajmują się handlem.
Autor wpisu zajmuje się zarówno produkcją, jak i handlem. Zatem dobrze zna rynek jabłek z różnych punktów widzenia. W wpisie na temat ceny Red Jonaprinca w jednej z podgrójeckich grup twierdzi, że „Jeżeli [grupy] nakupią towaru w tej cenie, to znaczy ze nie ma co się żałować sadowników i wypisywać o wykorzystywaniu (…)”.
Nie sposób nie zgodzić się z autorem. Jeśli jabłek nie będzie brakować na bieżące zamówienia po cenie X to kupujący spróbują oferować 10 groszy mniej, a nie 10 groszy więcej. Pomimo faktu, że grupy producenckie powstały w celu stabilizacji rynku to muszą zarabiać ponieważ dotyczą ich te same koszty i prawa ekonomii co wszystkich pozostałych uczestników rynku. Przy dostatku danego dobra będą ceny obniżać, a nie podnosić.
Tomasz Dąbrowski jest zdania, że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest niedobór infrastruktury chłodniczej i zaplecza w postaci opakowań. Jeśli byłoby inaczej, wielu sadowników nie byłoby zmuszonych do sprzedaży jesienią po najniższych cenach. Zatem do sadownictwa należy podchodzić od początku, czyli od infrastruktury…
Jest jeszcze druga strona medalu. Są producenci, którzy w tym sezonie znacząco ograniczyli ochronę i dzięki temu mieli niższe koszty. Są one tym niższe, jeżeli zbiory odbywają się siłami członków rodziny. Z kolei z punktu widzenia większych producentów, którzy ponieśli znacznie wyższe koszty nie jest sprawiedliwe, że nierzadko dwie klasy towaru są kupowane po tej samej cenie.
Cenę kształtuje zawsze zasada popytu i podazy. Jeżeli mamy obecnie zablokowany w 100% eksport do Rosji ( także poprzez Białoruś) oraz eksport do Egiptu ze względu na brak dewiz w tym kraju ( wypływ dewiz rząd egipski usiłuje kontrolować poprzez wprowadzenie akredytywy importowej, która w praktyce jest nieosiągalna dla importerów) czyli nie mamy dwóch głównych rynków zbytu dla polskiego jabłka. To znaczy że eksport z Polski jest minimalny w tym momencie i nie ma perspektyw na poprawę. Przy takiej nadprodukcji jabłek w Polsce nie ma szans na wykreowanie ceny nez względu na to jak będziecie nazywać pośredników. Oni po prostu nie mają j gdzie sprzedać waszych jabłek.
Trzeba sadzić więcej więcej i jeszcze raz więcej teraz dojebmy klubowych niech każdy zarobi a sadownik dalej będzie Idiota !!!