Eksport koncentratu jabłkowego z Polski Do Stanów Zjednoczonych mocno wyhamował przez ostatnie dwa tygodnie. Teoretycznie lepiej jest, gdy eksportujemy więcej. Niestety, w polskich realiach nie ma to żadnego wpływu na ceny surowca jesienią.
Analizując dane dotyczące tonażu polskiego koncentratu jabłkowego, jaki wjeżdża do Stanów Zjednoczonych można zauważyć, że ostatnie dwa tygodnie to ilości wręcz symboliczne. Nie bez znaczenia jest tu również niedobór kontenerów w transporcie dalekomorskim i wysokie koszty samego transportu. Jeśli sytuacja się ustabilizuje, to wówczas eksport powinien przyspieszyć.
Od początku roku z Polski przypływało tygodniowo do USA od 200 do 400 ton zagęszczonego soku jabłkowego. Ostatni tydzień to 25 ton, a przedostatni – tona. Od początku roku sprzedaliśmy do Stanów 7 550 ton koncentratu za niemal 15 milionów dolarów.
Jeśli chodzi o popyt w handlu, to większym stopniu dotyczy obecnie jabłkowego soku NFC. Spadek eksportu koncentratu z Polski wydaje się być jednoznacznie złą informacją zarówno dla przetwórców jak i dla sadowników. Im więcej produktu sprzedamy, tym zapasy będą mniejsze. W efekcie powinno to oznaczać większy popyt i lepsze ceny w sezonie.
Jak udowadniają ostatnie lata, nawet całkowity brak produktu w magazynach przetwórni nie jest żadną przeszkodą do wykreowania rynku i dyktowania cen przez niemieckie przetwórnie w Polsce. Tak było między innymi po rekordowo małych zbiorach w 2017 roku. Jak pamiętamy rekordowe zbiory rok później i oligopol na rynku przetwórczym skutkowały cenami w zbycie na poziomie 0,12 – 0,16 zł za kilogram.
źródło: ams.usda.com