Niska cena nie zagwarantowała lepszego zbytu

Haganta

Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak w tym sezonie wygląda sytuacja na rynku śliwek. Teoretycznie mogłoby wydawać się, że polskie owoce z powodu niskiej ceny podbiją zachodnioeuropejski rynek. Niestety, tak nie jest. Jesteśmy ciekawi Waszej opinii. Co odpowiada za taki stan rzeczy? Warto spojrzeć na sprawę również w kontekście… Mołdawii.

Ceny śliwek w Mołdawii w przeciwieństwie do cen w Polsce od jakiegoś czasu rosną. Obecnie kilogram kosztuje w hurcie średnio 8 lei (2,01 zł/kg). Ponadto owoce najwyższej jakości z przeznaczeniem na eksport kosztują 9 lei (2,26 zł/kg). Zatem ceny są wyższe niż tok temu o tej samej porze.

Z czego wynikają wzrosty? Oczywiście z eksportu. Mołdawia korzysta z unijnych przepisów o zwiększonym kontyngencie. Śliwki od początku sezonu są eksportowane do krajów Wspólnoty. Główni odbiorcy to: Niemcy, Austria, Holandia czy Rumunia. Zdaniem ekspertów tegoroczny eksport śliwek do UE do połowy października (koniec sezonu) najprawdopodobniej przekroczy 20 tysięcy ton. (źródło danych: east-fruit.com)

W Polsce ceny skupu od połowy sierpnia zatrzymały się na poziomie nieco powyżej 1,00 zł/kg. Obecnie wiele grup i firm zaprzestało już handlu gatunkiem. Śliwki przemysłowe również nie są w ogóle skupowane od jakiegoś czasu. Niestety eksport gatunku z Polski w tym sezonie był znikomy. To właśnie w tej kwestii należy się przede wszystkim doszukiwać przyczyny załamania rynku.

Jednak my należymy do UE i w znaczących ilościach nie eksportujemy śliwek na zachód Europy. Mołdawia do Unii nie należy i wyeksportuje 20 tysięcy ton gatunku. Skoro nasze śliwki są najtańsze to czemu nie zalały np. niemieckiego rynku? Gdzie szukać przyczyny problemu? W strukturze odmian? W rozdrobnieniu produkcji? A może w absolutnym braku organizacji handlu, promocji i odpuszczeniu prób zdobycia nowych rynków zbytu?

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here