Trudno o wyrozumiałość w obliczu ostatnich informacji udostępnionych przez Eurostat. Polscy sadownicy sprzedają jabłka poniżej kosztów produkcji. W tym samym czasie przetwórcy stale importują koncentrat spoza UE. W miejsce sprowadzonego tylko do września koncentratu można byłoby przerobić 175 000 ton polskich jabłek!
W naszej przestrzeni bardzo trudno znaleźć informacje dotyczące wielkości importu koncentratu, a także cen, jakie uzyskują za niego przetwórcy. Nie dzieje się to bez powodu. Szczególnie, jeśli spojrzymy na sprawę przez pryzmat informacji, do których udało nam się dotrzeć.
Zbiory jabłek jeszcze trwają, ale nie wynika to z rekordowej produkcji, a zdecydowanie z powodu braku rąk do pracy. Ceny jabłek przemysłowych są na stabilnym, ale niskim poziomie. Chociaż nie mamy do czynienia z zastojami, które pamiętamy z 2018 roku, aktualnie sprzedaż nie jest nazbyt płynna.
W jednym z ostatnich artykułów podawaliśmy, że przetwórnie przekładają lub zmniejszają punktom skupu umówione ilości dostaw. Później pojawiają się potrącenia za gorszą jakość towaru, który zbyt długo czekał na sprzedaż. Z tego powodu niektóre skupy przyjmują jabłka na zapisy.
Niskie ceny, które wbrew oczekiwaniom nie wzrosły na początku listopada, zakłady tłumaczą dużą podażą. Biorąc jednak pod uwagę ilości importowanego koncentratu jabłkowego widać, że zapotrzebowanie jest bardzo duże.
Sztuczne spowolnienie zakupów ma jeden cel – wydłużyć sezon przetwarzania jabłek. Wydłużenie sezonu przy dużej podaży daje z kolei możliwość do utrzymania cen na obecnym poziomie. Niestety, wiele wskazuje na to, że import nie ustanie…