Pytanie może nie tak bardzo kontrowersyjne jak kiedyś „Legia czy Widzew”, ale wśród sadowników od wielu lat toczy się dyskusja jak poradzić sobie z gałęziami po zimowym cięciu. Obie metody mają zarówno wielu przeciwników jak i zwolenników.
Od kilku lat niewątpliwie odchodziliśmy od wypychania i palenia gałęzi w wielkich ogniskach. Obecnie królują rozdrabniacze jednak widać trend powrotu do starej sadowniczej metody. Szczególnie przy nowych, wrażliwych na choroby kory odmianach jak sporty Gali czy Red Deliciousa, ponieważ ograniczamy rozprzestrzenianie się chorób i patogenów.
Rozdrabnianie w połączeniu z wymiataczami to niewątpliwa wygoda i oszczędność czasu, niestety kosztem kumulujących się w sadzie patogenów.
Palenie
+ Pozbywamy się patogenów z sadu
– Pracochłonne i czasochłonne
– Możliwe konsekwencje prawne
Rozdrabnianie
+ Szybkość i wygoda
+ Większy obieg biomasy w sadzie
– W sadzie pozostają szkodliwe patogeny
– Częste przebicia opon w ciągniku
Karol Pajewski