Deszczowa pogoda daje się we znaki. Są lokalizacje, gdzie w ostatnich dniach spadło kilkadziesiąt litrów wody na metr kwadratowy. To pokazuje, jak nieprzewidywalna jest natura – jeszcze trochę ponad miesiąc temu mówiliśmy o suszy stulecia.
I tak, jeszcze w pod koniec kwietnia mówiliśmy, że rok jest bardzo łatwy, jeśli chodzi o ochronę przed parchem jabłoni. W zasadzie w większości regionów była ona ograniczona do minimum i mówiło się, że potencjał zarodników maleje ze względu na utrzymującą się suszę.
Sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z nadejściem majówki. Opady deszczu, w niektórych regionach intensywne, sprawiły, że sadownicy wolne dni spędzili na traktorach. Opady deszczu nie odpuszczały przez cały maj, ale należy powiedzieć, że występowały lokalnie, z różnym natężeniem.
Jeśli chodzi o powodzenie ochrony, sytuacja jest bardzo zróżnicowana. W sadach, gdzie dołożono dużo uwagi do częstotliwości zabiegów na ogół jest „czysto”.
Z obserwacji wynika jednak, że nie wszędzie udało się odpowiednio zabezpieczyć sady. Plamy na liściach zaczęły pojawiać się już kilka tygodni temu, jednak obecnie są miejsca, gdzie także i na zawiązkach możemy obserwować charakterystyczne plamy parcha. Zawiązki wcześnie zainfekowane deformują się, a skorokowaciałe plamy mogą również pękać.
Należałoby zastanowić się czy wynika to z błędów, czy zaniechania. A może trochę przyzwyczailiśmy się, że w ostatnich sezonach łatwo radziliśmy sobie z parchem i zapomnieliśmy, że w sezonach z przekropną pogodą sprawa nie jest taka łatwa. W maju deszcze występowały często, czasami zabiegi utrudniał wiatr.
Warto wiedzieć, że plamy parcha zazwyczaj są aktywne przez okres około miesiąca i produkują olbrzymie ilości zarodników konidialnych. W tym momencie zarodniki konidialne są źródłem infekcji wtórnych (aż do końca sezonu). Pogoda sprzyja, jest deszczowo, wilgotno i ciepło, a zarodniki rozprzestrzeniają się głównie z kroplami deszczu. Będą powodowały infekcje na liściach, jak i owocach.
Na następne kilka dni do przodu zapowiadane są opady deszczu. Nie możemy zapominać o zabiegach zapobiegawczych, nawet w sadach, gdzie sytuacja wydaje się opanowana. A tam, gdzie obserwujemy plamy, konieczne są zabiegi środkami z difenokonazolem w połączeniu z preparatami kontaktowymi.