Jeśli chodzi o eksport jabłek to z wyjątkiem Egiptu i Libii, Afryka pozostaje dla nas nieodkryta. Pomimo trudności logistycznych są tam jednak perspektywiczne rynki.
Egipt nadal kluczowym rynkiem
Od 3 do 5 grudnia trwały targi FoodAfrica w Kairze. Egipt nadal pozostaje naszym największym rynkiem zbytu poza Unią Europejską. W tym roku widzimy wzrost eksportu, co wynika z lepszych wyników finansowych kraju.
– Jest lepiej, ale poprawę musimy traktować z pewnym dystansem. Do wysyłek sprzed dwóch lat jeszcze nam dużo brakuje. Nie zapominajmy, że egipscy przedsiębiorcy nadal mają problemy z wymianą walut. Przysłowiowego szampana będziemy mogli otworzyć, gdy przekroczymy 20 tysięcy ton miesięcznie – mówi nam Grzegorz Żółcik (Fruit Family).
Ponadto nasz rozmówca uważa, że w pozostałych krajach regionu raczej nie mamy większych możliwości do zwiększenia eksportu. W Libii i Jordanii notujemy dobre wyniki, a rynki krajów Półwyspu Arabskiego są dość nasycone. Panuje tam również dość zacięta konkurencja.
Nowe rynki w Afryce?
– Na targach najwięcej klientów było rzecz jasna z Egiptu, ale pojawiali się także klienci z licznych krajów afrykańskich. Mieliśmy kilka rozmów na ten temat. Jednak ewentualna sprzedaż do potencjalnych, nowych klientów nie będzie prosta. Jeszcze trudniejsza byłaby w przypadku krajów w głębi kontynentu – kontynuuje.
Zdaniem eksportera, Afryka to dla nas przede wszystkim ogromne wyzwanie logistyczne. Przede wszystkim firmy transportowe nie zagwarantują nam terminowości dostaw morskich do mniejszych portów. Ponadto, transport wgłąb Afryki to liczne przeładunki i brak infrastruktury chłodniczej. Są w Afryce rynki z potencjałem, ale polskie firmy nie podjęły jeszcze większych starań, żeby na nich zaistnieć.
– Nigeria, Kenia, Kamerun, Senegal… Oczywiście kraje afrykańskie to jakaś alternatywa na rozszerzenie eksportu, ale na razie traktuje ją z „przymrużeniem oka” – kwituje G. Żółcik.
Konkurencja nie śpi…
Nasz rozmówca zauważa, że porównaniu z poprzednimi edycjami FoodAfrica zauważył więcej stoisk krajów wschodnich. Podczas tej edycji wystawiały się firmy z Białorusi, Mołdawii, Ukrainy czy Uzbekistanu. Przeważały raczej przetwory, a nie świeże owoce. Niemniej powtarzane od lat hasło, że „na wschodzie rośnie nam konkurencja” przekłada się dziś na szukanie rynków zbytu przez tamtejsze firmy.