Rwać i sprzedawać, czy może lepiej wstrzymać dostawy? Chociaż koszty produkcji i pracy w Serbii znacząco wzrosły i pojawiły się apele o zaprzestanie dostaw, producenci rozpoczęli zbiór mimo niesatysfakcjonujących cen. Tak samo bywa także w Polsce…
W kwestii zbioru wiśni zdania wśród serbskich producentów są podzielone. Wielu sadowników postulowało wstrzymanie się z dostawami, aby wynegocjować wyższe ceny sprzedaży. W okręgu toplickim w południowej Serbii planowano również protesty, jednak żaden z nich nie doszedł do skutku. Zdaniem producentów, pieniądze, które zostają sadownikom nie rekompensują poniesionych nakładów. Niemniej niemalże wszyscy wiśnie zrywają i sprzedają.
Serbscy sadownicy rozpoczęli niedawno zbiory wiśni. Z powodu niższych zbiorów i wyższej jakości oczekiwano wyższych cen. Tak się jednak nie stało. Owoce są sprzedawane najczęściej po 45 – 50 dinarów, czyli 1,72 – 1,92 zł/kg (pierwsza klasa) i 30 dinarów – 1,23 zł/kg (druga klasa).
Obok głównych środków produkcji (nawozy, środki ochrony, paliwo), które w porównaniu z ubiegłym sezonem znacząco podrożały, wzrosły również koszty pracy. Pracownicy otrzymują od 15 do 20 dinarów (0,57 – 0,76 zł) za każdy zebrany kilogram. Zatem od 30 do nawet ponad 40% ceny sprzedaży trafia właśnie do nich.
Jak mówi nam serbski sadownik, Milan Miliojkovic sytuacja powtarza się po raz kolejny. Wielu producentów narzeka na niskie ceny i brak opłacalności. Część namawia do wstrzymania dostaw, a i tak prawie wszyscy podjęli się zbiorów. Tak było w Polsce w 2018 roku, również w przypadku wiśni. Pomimo licznych postulatów skup trwał osiem tygodni i bardzo niewielu producentów zdecydowało się na pozostawienie wiśni na drzewach.
Nasz rozmówca przyszłość produkcji wiśni w Serbii widzi w czarnych barwach. Duzi przedsiębiorcy inwestują w ogromne, kilkuset hektarowe plantacje. Będą one zbierane wyłącznie mechanicznie, co znacząco ograniczy koszty zbioru. Jego zdaniem w perspektywie kilku lat doprowadzi to do karczowania plantacji w mniejszych gospodarstwach.