Popyt na jabłka deserowe w ciągu ostatnich dni nie maleje. Pomimo wzrostu cen, które ten popyt teoretycznie powinny nieco zahamować, pośrednicy dalej rywalizują o zakup towaru. Rywalizacja ta przejawia się głównie w „przebijaniu się” na ceny zakupu jabłek.
Obecnie za Idareda i Najdareda otrzymamy od mniejszych pośredników 2,00 – 2,20 zł/kg na gotowo w 13 kilogramowe opakowanie kupującego. Zdarzają się też wyższe oferty. W grupach producenckich ceny są nieco niższe, przeważnie 1,80 zł/kg. Ligol, Red Jonaprince, Szampion czy Jonagored, to stawki 2,40 – 2,50 zł/kg na gotowo i najczęściej 2,00 zł/kg na grupach producenckich.
Pomimo tego, zarówno grupy jak i większe firmy handlowe mają znaczące problemy
z zakupem odpowiedniej ilości jabłek. Zdaniem osób odpowiedzialnych za zakupy w wyżej wymienionych podmiotach, winni w tym momencie są sadownicy. Po wielu rozmowach
z ofertą zakupu, producenci oczekują wyższych stawek. W efekcie, otworzenie komory przeciąga się w czasie. Wiele rozmów kończy się stwierdzeniami „jeszcze się wstrzymam
z otwarciem” czy „poczekam na 2,50 zł/kg”.
Aktualnie grupy producenckie kupują dużo jabłek za wagę w skrzyni, co było rzadkością
w ich przypadku w ubiegłych sezonach. Gdy chodzi o duże partie jabłek dobrej jakości, sadownicy mogą dostać bardzo dobre oferty właśnie ze strony grup. Jak mówi nam osoba odpowiedzialna za zakupy w jednej z grup, przykładem był zakup w minionym tygodniu 300 skrzyniopalet Red Jonaprinca po 2,00 zł/kg za wagę w skrzyni.
Z drugiej strony, zbliżamy się już do końca kwietnia, wiec podaż jabłek deserowych może już tylko spadać. Zdaniem wielu sadowników, bez problemu sprzedamy wszystkie jabłka
z polskich komór, co dobrze wróży na rozpoczęcie nowego sezonu. Pamiętajmy tylko, żeby kontrolować jakość jabłek. Przesada nie jest dobra w żadną stronę.