Jak informują nas anonimowo handlowcy w grupach producenckich, sieci handlowe decydując o promocji nie biorą pod uwagę kosztów produkcji, przygotowania do sprzedaży, ani aktualnych cen rynkowych. Czy można to zatem uznać za odgórny dyktat podmiotu, który ma korzystniejsze położenie w handlu? Brak możliwości negocjacji sprawia, że dostawca się zdecyduje i straci, albo nie godząc się, wypadnie z listy dostawców sieci.
Wielu sadowników, analityków czy dystrybutorów zwraca uwagę, że jabłka w handlu detalicznym nie staniały od późnej wiosny. Patrząc na handel poprzez pryzmat ostatnich dni, można zauważyć wiele promocji jabłek deserowych, które są reklamowane przez duże sieci handlowe. Jest to jednoznacznie korzystne dla konsumentów, jak to wygląda z perspektywy dostawców i sadowników?
Ceny detaliczne jabłek deserowych utrzymują się na poziomie 5 zł za kilogram (i więcej) od kwietnia. Pomimo tego, że obecnie ceny są na podobnym poziomie, to sieci handlowe obniżają ceny dla dostawców. W przypadku jabłek głownie grup producenckich. Dzięki zwiększonej, sezonowej dostępności jabłek organizują promocje. Gdy sieć planuje sprzedawać jabłka na przykład po 2,00 czy 2,50 zł za kilogram, to w praktyce może to oznaczać dla dostawcy kilka dni pracy bez zysku, lub nawet ze stratą. Dla producentów – ceny skupu poniżej kosztów produkcji.
Jako kontrargument często słyszymy, że promocja to przecież tylko 2, 3 czy 4 dni. Jednak, aby zaopatrzyć kilkaset sklepów w towar na kilka dni, potrzeba jego setek ton i sprawnej logistyki.
Sieci handlowe wysyłają oferty cenowe dla dostawców. Tak samo jest w przypadku promocji. Niestety, kilkukrotna odmowa wyznaczonej przez odbiorcę ceny może być równoznaczna z wykreśleniem danego podmiotu z listy dostawców. Z drugiej strony, akceptacja oferty często równa się z pracą po kosztach lub nawet ze stratą.
Jakakolwiek próba dyskusji czy negocjacji ceny i warunków jest ze strony krajowych marketów kwitowana komentarzem, że „na pana miejsce jest 10 chętnych dostawców”. Dlatego, aby warunkom sprostać, to podmiot musi obniżyć ceny skupu. Finalnie najbardziej traci sadownik. Właśnie przeciwko takiemu podrzędnemu traktowaniu i podejściu do handlu protestowali ostatnio przedstawiciele ZSRP.
Zarówno związkowcy, jak i sadownicy zwracają uwagę na wykorzystywanie przez wszystkie większe sieci handlowe przewagi kontraktacyjnej. Warto zwrócić uwagę, że sklepy wielkopowierzchniowe w Polsce niemalże w całości przejęły handel owocami i warzywami. Dzięki temu opisane praktyki są bardzo częste. Związkowcy zwracają również uwagę na bierność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który problemu i wskazywanych nieprawidłowości nie widzi.