Przymrozki nie dotknęły jedynie Polski i znacząco wpłyną na rynek owoców

Mirosław Maliszewski

Kwietniowymi przymrozkami dosłownie „żyje” cała branża ogrodnicza w Polsce. Sytuacją w naszym kraju bardzo interesują się również sadownicy i handlowcy z zachodniej Europy. Dla jednych to nieprzespane noce i ogromne pieniądze wydane na walkę z pogodą. Dla innych jedynie urokliwe fotografie. O to, jak kapryśna pogoda wpłynie na rynek owoców, zapytaliśmy Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP. 

ZSRPStrat dziś jeszcze dokładnie nie ocenimy, ale czy pana zdaniem już dziś można coś stwierdzić z pewnością w kontekście sezonu 2024 i ostatnich przymrozków?

MPS Baner

M.M. Zacznijmy od tego, że prognozowanie czegokolwiek na rynku świeżych owoców jest wyjątkowo ryzykowne, zwłaszcza w krajach bałkańskich, w Polsce i Europie Wschodniej. Niestety, rynek ten cechuje się dużą niestabilnością, co sprawia, że dokładne przewidywanie czegokolwiek jest niezwykle trudne. 

Niemniej analiza licznych raportów z kraju dotyczących uszkodzeń w jabłoniach, gruszach, śliwach, wiśniach oraz owocach jagodowych przy uwzględnieniu temperatur, które spadły lokalnie nawet do -6/-7 °C, pozwala stwierdzić z czystym sumieniem, że owoców w tym sezonie będzie mniej. Dopiero za 2 – 3 tygodnie okaże się, z jaką skalą zniszczeń mamy do czynienia. Wówczas producenci będą mogli lepiej przeanalizować kondycję swoich roślin i pokusić się o pierwsze szacunki zbiorów.

 

Jak feralne noce wpłyną na handel owocami? Czy odczuje je w swojej kieszeni przeciętny konsument?

M.M. Oczywiście. Wpływ przymrozków będzie odczuwalny. Mniej owoców oznacza wyższe ceny, z prawami ekonomii nie wygramy… Wszystko wskazuje na to, że konsumenci zapłacą w tym sezonie więcej za owoce. Odpowiedź na pytanie, o ile więcej jest trudna, ponieważ funkcjonujemy na wspólnym europejskim rynku i importerzy będą próbowali wypełnić luki związane z mniejszym planowaniem w Polsce. Zapewne będą to robili także owocami spoza Wspólnoty. Jednakże przymrozki nie dotknęły wyłącznie Polski. Może również okazać się, że pomimo importu ceny owoców będą znacznie wyższe niż przed rokiem. 

oblodzone kwiaty
Paradoksalnie, to właśnie lód chroni kwiaty i zawiązki przed ujemną temperaturą

 

Na ile wysiłki plantatorów w walce z naturą mogą przynieść efekty?

M.M. Gdy mówimy o przymrozkach do -3/-4 °C, wysiłki sadowników mogą przynieść efekty w postaci ochrony wrażliwych kwiatów i zawiązków przed skutkami ujemnych temperatur. Tej wiosny, przez wiele nocy, tysiące takich prób było podejmowanych. Czy to zraszanie nadkoronowe, gdzie lód chroni kwiaty przed mrozem, czy palenie piecyków z torfem, aż po widowiskowe ogrzewanie winnicy śmigłowcem. Wszystkie te metody są skuteczne, ale tylko do pewnego momentu.

W nocy z poniedziałku na wtorek (22/23 kwietnia) lokalnie temperatura spadła nawet do -7/-8/-9 °C na Powiślu Lubelskim, Dolnym Śląsku i południu województwa lubuskiego. Niestety przy tak ekstremalnych warunkach człowiek nie jest już w stanie wygrać z naturą. To również bardzo deprymujące dla sadownika, który stwierdza, że po ciężkiej, nieprzespanej nocy jego działania okazały się nieskuteczne.

 

Walka z przymrozkami to nierzadko piękne zdjęcia dla osób spoza branży. Jak skomentuje Pan ten aspekt?

M.M. Tysiące światełek w winnicach, widowiskowe kwiaty pokryte lodem – rozumiem, że to może wyglądać pięknie. Widziałem wiele takich urokliwych zdjęć, które mają duże szanse w niejednym konkursie fotograficznym. Pamiętajmy jednak, że za tymi obrazkami kryją się osobiste dramaty, ciężka praca, wydane pieniądze i nieprzespane noce. Chciałbym, aby mieszkańcy miast i wszyscy konsumenci owoców mieli świadomość tego, co się kryje za tymi urokliwymi scenami.

przymrozek
Pierwsze promienie wschodzącego słońca ogrzewają oszroniony zawiązek

 

Czy uważa Pan, że dotacje na systemy chroniące uprawy sadownicze przed skutkami przymrozków to dobry pomysł?

M.M. Uważam, że to świetny pomysł, gdyż niezależnie od tego, czy klimat się ociepla, czy jak mówią inni, zacznie się niedługo ochładzać, przyroda staje się coraz mniej przewidywalna. Plantatorzy w całej Europie doświadczają anomalii pogodowych. Na początku kwietnia notowaliśmy letnie temperatury, a potem nadeszły dwa tygodnie chłodów. Bardzo prawdopodobne są jeszcze nawalne opady deszczu czy destrukcyjne gradobicia latem. 

Aby się przed nimi uchronić, warto przenieść uprawy pod różne systemy osłon. Dotyczy to zarówno branży jagodowej jak i sadowniczej. Jednak szczegóły takiego programu oraz ustalenie konkretnych kwot to inny temat, związany z wieloma uzgodnieniami i pracą w Ministerstwie Rolnictwa czy na Komisjach Rolnictwa.

 

Czy otrzymuje Pan jakieś sygnały o potencjalnie mniejszych zbiorach z sadów i plantacji owoców jagodowych z innych krajów europejskich?

M.M. Tak, w mediach pojawiają się informacje o ujemnych temperaturach dotykających Niemcy, Holandię, północ Włoch oraz Serbię. Doradcy z Holandii mówią o wpływie przymrozków na dużą produkcję gruszek w tym kraju, ale są przekonani, że uda się uratować zdecydowaną większość owoców. Chociaż Czechy nie słyną z produkcji owoców to tam również było wiele nocy z temperaturami poniżej zera.

Pierwsze oficjalne i nieoficjalne sygnały docierają również z Serbii, gdzie mówi się o mniejszych zbiorach malin, czereśni i wiśni. Mimo to, aktualna ocena skutków kwietniowych przymrozków w Europie jest trudna do oszacowania. Pewne jest jedynie to, że nie tylko Polska ucierpiała z powodu omawianego zjawiska. 

 

ZSRP

zraszanie nadkoronowe
Instalacje zraszania nadkoronowego pracowały 26 kwietnia nawet do 7:00 rano

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here