Coraz mniejszej roli rynków hurtowych należy się dopatrywać przede wszystkim w liczbie i ekspansji największych sieci marketów. Niemniej miejsca dla dyskontów, super i hipermarketów również kiedyś zabraknie.
Na koniec 2021 roku w Polsce działało 4 848 spożywczych dyskontów. Według ekspertów zmieści się ich w kraju około 6 500. Do tego momentu liczba sklepów każdej z wiodących sieci będzie szybko rosła. Jest jeszcze inna, szalenie ciekawa informacja. Mianowicie średnia odległość między najbliższymi dyskontami zmalała z 776 do 616 metrów w 2021 roku. W efekcie spada znaczenie rynków hurtowych. Widzimy to zarówno w cenach, średnim czasie sprzedaży czy tonażu, jaki są w stanie dziś sprzedać sadownicy w ciągu doby.
Nie ulega wątpliwości, że handel przenosi się do marketów. Do tego kanału sprzedaży przesuwa się także coraz większy wolumen handlu owocami i warzywami. Z punku widzenia rolników sprzedających na rykach hurtowych, najistotniejszy jest spadek liczby małych sklepów osiedlowych tzw. warzywniaków. To ich właściciele byli głównymi odbiorcami świeżych produktów na rynkach hurtowych. To ich dziś brakuje najbardziej.
Fakt, że coraz większy wolumen świeżych owoców jest sprzedawany w marketach, niesie także wiele zagrożeń. Przede wszystkim, jeśli chodzi o mechanizmy ustalania ceny. Z punktu widzenia producenta nie jest to korzystny mechanizm i nie jest w jego interesie.
Jeśli na rynku takim, jak Polska operuje kilka dominujących firm to istnieje ryzyko zmowy cenowej i nie do końca rynkowego mechanizmu ustalania cen. Od kilku lat jesteśmy świadkami rosnącej przewagi kontraktowej ze strony marketów. Gdy cena rynkowa (na przykład) jabłka jest wypadkową dziesiątek tysięcy transakcji tygodniowo to jest bez wątpienia lepszym odzwierciedleniem tego rynku niż to co obserwujemy obecnie w handlu z marketami. Odwrotnością, która nie jest w interesie producentów są ceny narzucane cotygodniowo przez kilkanaście sieci, które handlują coraz większą masą jabłek.
źródło: raport firmy Market Side