Producent z Powiśla Lubelskiego informuje nas, że ceny śliwek na rynku w Sandomierzu bardzo szybko spadły. Na przebijaniu się ofertami w dół przez sadowników korzystają wyłącznie pośrednicy… Chęć sprzedaży za wszelką cenę to ślepa uliczka.
– Obniżanie cen sprzedaży przez producentów nie skutkuje zwiększeniem sprzedaży, lecz zwiększeniem marży pośredników – podkreśla sadownik, który sprzedaje dziś swoje śliwki na rynku w Sandomierzu. Opisane zagadnienie dotyczy jednak całego kraju, wszystkich rynków hurtowych i wszystkich gatunków owoców.
Ceny śliwek na rynku w Sandomierzu w ostatnich dniach dość szybko spadły. Już w piątek cena wynosiła przeciętnie 2,00 zł za kilogram. Dziś owoce te są wyceniane zaledwie po 1,50 zł za kilogram bez względu na odmianę. Warto dodać, że nie mówimy o przysłowiowym „ zawaleniu” rynku śliwkami, ponieważ nie rozpoczęły się jeszcze zbiory Lepoticy. Ponadto nie jest to cena adekwatna do partii wysokiej jakości Rany czy Diany, na co narzeka nasz rozmówca, który od wczoraj sprzedał jedynie 15 skrzynek po 15-kilogramów śliwek.
Popyt i możliwości sprzedażowe każdego z rynków są określone, a obniżanie ceny sprzedaży nie powoduje ani zwiększenia zakupów ze strony hurtowników i detalistów, ani zwiększenia konsumpcji. Koronnym przykładem niech będzie pamiętny rok 2018.
Na rynku w Sandomierzu zaopatruje się wielu pośredników, którzy zajmują się przerzutem towaru w odleglejsze rejony kraju (Śląsk, Pomorze). Przedsiębiorcy ci wiedzą, ile towaru są w stanie sprzedać i do większych zakupów nie zachęci ich niska cena.
– Z drugiej strony, jeśli i tak jesteśmy w stanie sprzedać jedynie X ton danego gatunku, to lepiej sprzedać go po wyższej cenie, niż przebijać się ofertami w dół, żeby sprzedać wszystko bez względu na cenę… – dodaje sadownik. Jego zdaniem producenci kolejny rok z rzędu sami wpadają w pułapkę obniżania cen wobec braku możliwości sprzedaży, co skutkuje wyłącznie korzyścią dla pośredników.
