Mniej więcej od połowy listopada sytuacja handlowa na rynkach hurtowych powoli, lecz stale pogarsza się. Podaż jest na stałym, stosunkowo dużym poziomie, natomiast spada popyt i liczba kupujących. To powoduje zastój w handlu i konieczność dłuższej sprzedaży. Jak informują sadownicy „swoje trzeba odstać”.
Powodów jest kilka. Pierwszy, to duża w tym roku podaż jabłek ze zwykłych przechowalni. Jabłka, które nie były schłodzone po prostu trzeba było sprzedać, to zwiększa obecnie podaż i sprawia, że wszyscy muszą spędzić na rynku więcej czasu. Po drugie, mamy też okres, który tradycyjnie charakteryzuje się nieco mniejszą sprzedażą jabłek.
Niestety, obecnie często się zdarza, że sadownikom nie udaje się sprzedać wszystkich oferowanych owoców nawet w ciągu całej doby. Trzeba spędzić na rynku znacznie więcej czasu. Wiąże się z to z koniecznością kupienia drugiego biletu i kolejnymi godzinami na rynku.
Pojawiają się opinie, że trzeba skończyć z handlem hurtowym pod gołym niebem. Zdaniem wielu producentów na rynkach hurtowych potrzebne są zadaszone hale. Po pierwsze poprawi to warunki dla sprzedających, ale również poprawi jakość sprzedawanych owoców.
Dla kontrastu, sprzedaż na rynkach hurtowych latem, to zupełnie inne realia, niż obecnie. Kupujących jest więcej. Sadownicy zazwyczaj szybciej wracają do domów. Co najważniejsze, nie doskwierają niskie temperatury. W związku tym nawet dłuższy pobyt na rynku nie jest męczący.