W przypadku braku zapłaty za dostarczone owoce, sadownicy organizują się coraz lepiej. To swego rodzaju „szczęście w nieszczęściu”. Pozostaje być dobrej myśli, że wraz z biegiem lat branża będzie potrafiła się zjednoczyć także w innych celach.
Głośnie problemy finansowe, a także bankructwa firm handlowych i przetwórni towarzyszą w ostatnich latach naszej branży coraz częściej. Niestety, pojedynczy dostawca nie zawsze ma środki, chęci i możliwości nagłośnienia sprawy lub rozpoczęcia batalii sądowej. W tym celu znacznie łatwiej jest działać w grupie.
Obserwując kolejne przypadki braku zapłaty za dostarczane owoce, widzimy, że prawo nie zawsze jest po stronie poszkodowanych. Sadownicy narzekają także na opieszałość wymiaru sprawiedliwości. Niemniej poszkodowani potrafią szybko się ze sobą skontaktować i wymieniać informacjami. Sięgają po pomoc prawną, także w pozwach zbiorowych i zawiadomieniach do prokuratury. Organizują protesty, nagrania w programach telewizyjnych i nagłaśniają sprawę w mediach lokalnych i branżowych. Jednym słowem wspierają się wzajemnie w walce o swój interes.
W tym miejscu możemy mówić swoistym o „szczęściu w nieszczęściu”. Sadownicy i pośrednicy potrafią się skutecznie zjednoczyć w obliczu widma, że winowajcom sprawa może ujść na sucho. Warto w tym miejscu wspomnieć o historii firmy Fruitlead, której prezes jest już prawomocnie skazany za zarzucane mu czyny. Co więcej, jeśli chodzi o sprawy karne, jest to pierwszy taki wyrok w Polsce w przypadku nieprawidłowości w handlu owocami. Sprawa ta udowadnia, że warto walczyć „o swoje”.
To jednak nie koniec problemów. Obecnie poszkodowani sadownicy i dostawcy starają się odzyskać swoje pieniądze od firmy T.B. Fruit czy Kampol-Fruit, ale także kilku innych, mniejszych firm handlowych, które nie wywiązują się ze zobowiązań w terminie. Przyglądamy się im na bieżąco i będziemy informować o postępach w odzyskiwaniu należności przez producentów.