Sadownik sprzeda prawa do emisji CO2, a kupi je hodowca bydła?

jablka

Komisja Europejska zamierza wprowadzić prawa do emisji dwutlenku węgla dla rolnictwa i leśnictwa. Jednocześnie ta sama komisja przyznaje, że pomysł jest niezwykle ryzykowny i przyniesie minimalne korzyści. W przypadku wprowadzenia takich zmian zyska rolnictwo, ale to poza Unią Europejską.

System ma wyglądać podobnie jak handel prawami do emisji dwutlenku węgla w energetyce. Projekt nazywa się roboczo “rolnictwem węglowym”. Zakłada on, że rolnicy będą sprzedawali lub kupowali prawa do emisji CO2. W czarnym scenariuszu może to oznaczać bardzo drogą żywność, zmniejszenie produkcji żywności w Europie i wzrost importu z krajów, które nie będą ograniczone tego typu absurdalnym i przepisami. 

Zatem jedni rolnicy będą musieli kupować prawa do emisji CO2, żeby hodować bydło, trzodę chlewną czy drób. Inni z kolei będą mogli te prawa sprzedawać. Będzie to szczególnie niekorzystne dla producentów mięsa. W teorii produkcja roślinna pochłania dwutlenek węgla, zatem sadownicy takie prawa będą mogli sprzedawać. Na razie jednak sam ustawodawca nie wie dokładnie, jak taki system miałby działać. Doskonale wiemy, jak taki handel działa w energetyce. Zarabiają spekulanci i pośrednicy. Te same obawy mogą się ziścić w przypadku rolnictwa.

Równocześnie kraje poza wspólnotą czy to w Europie, Azji czy w Ameryce Południowej będą rozwijać swoją produkcję rolną nie licząc się z unijnymi restrykcjami. W praktyce może to wyglądać tak, że unijna żywność będzie droga i mało konkurencyjna, a masowo będziemy ją sprowadzać z całego świata. Komisja Europejska we wstępnym komunikacie sama przyznaje, że proponowane zmiany będą miały marginalny wpływ w dążeniu do neutralności klimatycznej. Ponadto unijna emisja gazów cieplarnianych to zaledwie 10% emisji globalnej. Zatem droga i „zielona” żywność w Europie nie zmieni światowego klimatu.

W tle mamy głośno umowę handlową z krajami Mercosur. Krytycy obu rozwiązań mówią wprost, że są to działania skoordynowane. Zachodnioeuropejska technologia i maszyny będą sprzedawane do Ameryki Południowej, a my będziemy kupowali stamtąd tanią żywność, której nie będą dotyczyły zasady „zielonego ładu” i „rolnictwa węglowego”. Miejmy nadzieję, że na propozycjach się skończy. 

Część komunikatu Komisji Europejskiej brzmi następująco:

„Po stronie podaży kredyty uprawniające do emisji dwutlenku węgla stają się dodatkowym „produktem”, który zarządcy gruntów mogą sprzedawać razem z tradycyjnymi produktami, takimi jak żywność i biomasa. Po stronie popytu nabywcami tych kredytów mogą być zarówno podmioty gospodarcze w biogospodarce, na przykład firmy zajmujące się przetwórstwem żywności, które chcą zmniejszyć ślad węglowy we własnych łańcuchach wartości, oraz firmy i osoby spoza biogospodarki, które chcą przyczynić się finansowo do nasilenia działań na rzecz klimatu na ziemi i zneutralizować własne emisje.”

źródło: wpolityce.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here