Powoli rozpoczynamy nowy „sezon” cięcia zimowego. Stawki za pracę są nieco wyższe od tych z ubiegłego sezonu. Najwięcej oczekują pracownicy w zagłębiu grójeckim. Nieco mniej płaci się w zagłębiu sandomierskim i na Powiślu Lubelskim.
Wybrane ekipy już rozpoczęły usługowe cięcie sadów. Po Nowym Roku będziemy mogli mówić, że cięcie zimowe ruszyło pełną parą. Jak dotąd pierwsze stawki za pracę są już nieco wyższe od stawek z ubiegłego roku. Za ośmiogodzinny dzień pracy sadownicy muszą zapłacić od 200 do 230 złotych. W zagłębiu lubelskim i sandomierskim spotkamy się z pierwszymi ofertami cięcia za 20 – 24 złote za godzinę.
Jest jeszcze dyskusyjna sprawa „dodatku paliwowego”. Na przestrzeni lat sadownicy godzili się na tego typu dopłatę. Pracownicy z miejsc nieco bardziej oddalonych od zagłębia grójeckiego oczekują, że sadownik dopłaci 30 – 50 zł na dzień do paliwa na dojazd do pracy. Inni oczekują 10 zł dla każdej osoby. W tym sezonie również spotkamy się z tego typu ofertami.
Rozmawialiśmy zarówno z osobami, które od lat zajmują się cięciem usługowym, a także wieloma sadownikami. W tym sezonie najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z powtórką trendu, jaki obserwowaliśmy przez ostatnie lata. Zawiera się on w zasadzie w dwóch słowach „niedobór pracowników”. W związku z powyższym można przypuszczać, że stawki za pracę w sadzie jeszcze wzrosną.
O ile w tamtym sezonie wzrosty wynikały przede wszystkim z niedostatku rąk do pracy, to w tym roku głównym czynnikiem jest i będzie inflacja. Ogólny wzrost cen sprawia, że za wszystkie produkty płacimy nieco więcej niż w ubiegłym roku. Nie można wykluczyć, że po raz kolejny wpłynie to na wzrost wydatków, jakie będą musieli ponieść sadownicy, którzy zdecydują się na cięcie ręczne.
Równocześnie z niedoborem pracowników powtarza się również inny trend obserwowano przez ostatnie sezony. Chodzi o cięcie sadów własnymi siłami (domownicy w gospodarstwie). Coraz większa rzesza sadowników decyduję się właśnie na takie rozwiązanie z podanych wyżej powodów. W związku z tym cięcie zimowe na przestrzeni ostatnich lat jest w Polsce rozpoczynane coraz wcześniej. Aby dodatkowo usprawnić pracę coraz więcej producentów decyduje się na zakup elektrycznych sekatorów. Rosnąca konkurencja na rynku i spadające ceny pozytywnie wpływają na usprawnienie zimowej pracy w sadach.
O ile mi wiadomo to jak jest 200 zł to plus obiad gospodarza. Bo kanapki potrafią zmarznąć na kość.
Tnę sady i biorę 210 zł na rękę bez obiadu. Jadę na termosie ze swoimi zupami bo kanapki wyjmowałem zamarznięte z plecaka. 🙂