Chociaż w miejscowości Lasek w gminie Sanniki (woj. mazowieckie) nie ma wielu sadów, to historia gospodarstwa państwa Judyty i Dominika Markiewiczów sięga sześciu pokoleń. Mimo że w rodzinie przywiązanie do tradycji jest podstawą, podejście do produkcji jest nowoczesne.
Jak wyjaśnia p. Dominik, jego rodzina związana jest z ogrodnictwem od pokoleń. Już w opowieściach prababci pojawiały się sadownicze wspomnienia. Moja prababcia Katarzyna, która urodziła się w 1910 roku, nie raz opowiadała o takich odmianach jabłoni, jak ‘Kronselska’ oraz ‘Reneta’ uprawianych przez jej dziadka. W tamtych czasach pielęgnacja hektara sadu jabłoniowego angażowała siły całej rodziny. Pradziadek Józef sprzedawał jabłka i gruszki na targowiskach w Płocku i Sochaczewie. Owoce dowoził do miast w wiklinowych koszach wozem – opowiada sadownik. Lata mijają, a w rodzinie p. Dominika nie zmienia się zamiłowanie do ziemi i sadownictwa, za to nowoczesna technika i podejście usprawniają pracę.
Gospodarstwo przejąłem nieco ponad 4 lata temu. Wcześniej pracowałem przez 10 lat jako nauczyciel anglista w pobliskiej szkole, a po godzinach pomagałem w gospodarstwie rodziców. Dziś jabłonie i grusze uprawiam na powierzchni 15 ha – rozpoczyna swoją historię nasz rozmówca. Jak wyjaśnia, kiedy gospodarstwo prowadził jego tata, było ono nastawione na uprawę czarnej porzeczki. Wraz z biegiem lat opłacalność produkcji tych owoców spadała i wówczas pojawił się pomysł powrotu do korzeni i założenia sadu jabłoniowego.
Początki nie były łatwe. Zaczęliśmy od hektara odmiany ‘Early Geneva’, a nie jest to odmiana łatwa w uprawie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wtedy kompletnie sobie z nią nie radziliśmy. Ale stopniowo z biegiem czasu doskonaliliśmy swoje umiejętności w produkcji jabłek i po pewnym czasie całkowicie odeszliśmy od uprawy czarnej porzeczki – kontynuuje.
Myśl, w którym kierunku trzeba podążać, jeśli chodzi o uprawę jabłoni i gruszy, towarzyszyła p. Dominikowi od początku. Chciałem być jak najbliżej konsumenta i zbudować trwałe relacje. Mogło się to udać tylko przez zdobycie zaufania odbiorców. Stąd wzięła się NATURA®– wiedziałem, że muszę być w stu procentach pewny bezpieczeństwa moich jabłek. Już wtedy czułem się odpowiedzialny za wyprodukowane przez siebie owoce – relacjonuje sadownik.
Cały reportaż z gospodarstwa Dominika Markiewicza do przeczytania w najnowszym, lipcowym numerze Miesięcznika Praktycznego Sadownictwa SAD. Zachęcamy do prenumeraty, aby być na bieżąco!
Pana Dominika znałem głównie od jego pedagogicznej strony i przez pewien okres czasu nie wiedziałem jak potoczyły się jego losy. Miło usłyszeć, że tak fajnemu gościowi się powodzi 🙂
Miło przeczytać, że ciągle ludzie kochają ziemię i rodzinne tradycje upraw
Powodzenia