O straty po przymrozkach zapytaliśmy Piotra Pasika, prezesa Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Wiśni. Zapraszamy do odsłuchania nagrania:
Jednym z problemów, z jakimi musi się zmierzyć każdy z rolników są przymrozki. Jeśli chodzi o sady wiśniowe stopień i ilość uszkodzeń na obecną chwilę ciężko określić. Przy mrozach dochodzących do –5, a nawet –8 stopni Celsjusza jesteśmy zmuszeni liczyć się
z tym, że pąki w obecnym stadium rozwoju były bardziej narażone niż w przypadku pąka zielonego.
W zeszłym roku w przypadku mniej rozwiniętych pąków, w okresie przymrozków, uszkodzenia były widoczne na prawie 40% zawiązków. Sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda podobnie. Większość mniejszych i większych producentów wiśni szacuje uszkodzenia na poziomie 30/40%, jednak warto tu wspomnieć, że ta liczba może się zwiększyć, gdyż część pąków nie jest jeszcze rozwinięta. Dopiero po zbadaniu, które zawiązki są nie do odratowania, a które mają szansę się jeszcze odbudować będziemy
w stanie określić skalę strat.
Szczególnie narażone na mróz są regiony usytuowane na dołkach, to one najbardziej odczują sutki niskich temperatur. W nieco lepszej sytuacji są kwatery położone na wzniesieniach, jednak i to nie gwarantuje, że uchronią się one przed stratami. Ponadto musimy brać pod uwagę, że w okresie kwitnienia również jesteśmy narażeni na poważne straty wywołane owym czynnikiem.
Polska jednak nie jest jedynym krajem będącym w opresji, Węgry również zmagają się z tą przeszkodą. Biorąc pod uwagę wcześniejsze odmiany wiśni możemy mówić o poważnych uszkodzeniach zawiązków. Co prawda wiśnia późniejsza uchroniła się przed mrozem i straty na tą chwilę wynoszą około 20%, jednak musimy tu pamiętać, że problem wcale nie zniknął, gdyż sadownicy nadal muszą zmagać się z silnymi przymrozkami.
Uwzględniając fakt, że południowa wiśnia jest mniej odporna na niską temperaturę, a także wcześniejsze do 3 tygodni, czy nawet miesiąca stadium rozwoju, możemy przewidywać o wiele większe straty.
Warto także wspomnieć o Ukrainie, która w ostatnich czasach stała się dla nas dużą konkurencją, jeśli chodzi o owce pestkowe. Możemy mówić tu o stratach rzędu nawet 90%, a takich przypadków jest o wiele więcej. Mrozy bowiem dotknęły także Serbię, Belgię, a także Danię. Co prawda nie jest pewne w jakim stopniu przekłada się to na zniszczenia, jednak są one z pewnością bardzo duże.
Ponadto, jakby tego było mało, to nie jedyny problem z jakim się zmagamy. Wody jest mało i w momencie zawiązywania, jeśli susza będzie się utrzymywać, zawiązki mogą zwyczajnie opaść, gdyż drzewa nie będą w stanie ich utrzymać przy tej ilości wody. Niestety, na naszą niekorzyść, prognozy pogodowe nie są zbyt optymistyczne i musimy się liczyć, że nawet jeśli uporamy się z przymrozkami będziemy narażeni na kolejne straty.
Warunki z pewnością nie są dla nas, sadowników, sprzyjające. W dużej mierze jesteśmy skazani na warunki pogodowe i sami niewiele możemy zrobić. Co myślicie o tej sytuacji?