Na początku kwietnia w polskich chłodniach było o 25% jabłek mniej niż przed rokiem. Ceny są wyższe niż w 2024 roku, ale nadal niemalże równe jesiennym.
Zgodnie z najnowszymi szacunkami WAPA, czyli dotyczącymi początku kwietnia, w polskich chłodniach było aż o 25% jabłek mniej niż przed rokiem o tej samej porze. Zapasy wynosiły 379 tysięcy ton i były drugie co do wielkości w Europie.
Po lutowym ożywieniu w handlu ceny co prawda wzrosły, ale nadal rekompensują jedynie koszt przechowania i w przypadku wielu odmian są równe stawkom z jesieni. Patrząc na omawiane liczby nie dziwi, że sadownicy liczą na więcej.
W naszych chłodniach przed miesiącem dominowały odmiany:
- Golden Delicious – 95 tysięcy ton
- Idared – 80 tysięcy ton
- Red Jonaprince – 75 tysięcy ton
W kwietniu całe unijne zapasy były mniejsze o 7,1% rok do roku. To więcej niż w poprzednich szacunkach. Po raz kolejny warto zaznaczyć, że jest to wynik symbolicznie mniejszy, niż w pamiętnym kwietniu 2020 roku. Jednak wówczas ceny jabłek były znacznie wyższe niż dziś. Odpowiedzią na to jest oczywiście rekordowy popyt, jaki wówczas notowaliśmy w związku z pandemią.