Chociaż względem ubiegłych lat mamy nieco opóźniony sezon to nie widać tego na rynkach hurtowych. Jest początek września, a w sprzedaży brakuje tylko Glostera i Idareda…
Dziś na rynkach hurtowych paleta oferowanych odmian jabłek jest już naprawdę szeroka. Chociaż w sprzedaży powinny dominować Piros, Paulared, Delikates i Antonówka, to znajdziemy już na przykład Ligola, Szampiona czy Red Jonaprinca. W tym tygodniu z powodzeniem mógłby się rozpoczynać dopiero handel Galą, której zbiory nastąpią lada moment.
Obserwowana sytuacja ma miejsce praktycznie co roku i również corocznie wzbudza burzliwe dyskusje. Niemniej w tym sezonie można odnieść wrażenie, że przedwczesna sprzedaż wielu odmian dotyczy większego odsetka producentów i większego wolumenu jabłek.
Ci sadownicy, którzy oferują odmiany przed osiągnięciem dojrzałości, chcą zdążyć ze sprzedażą, zanim ceny odmian jesiennych zaczną spadać. Taki jest główny argument z jakim można się spotkać. Co roku chodzi o to samo. Oferowanie danej odmiany przed wszystkimi daje możliwość oczekiwania wyższych cen.
Nie ma jednak wątpliwości, że sprzedaż, a co za tym idzie dystrybucja i konsumpcja (sprzedawanego już) Ligola i Szampiona będzie miała swoje negatywne skutki. Przede wszystkim spadek konsumpcji jabłek, wynikający ze sprzedaży niedojrzałych (niesmacznych) odmian. Trudno dziwić się jednak konsumentom, którzy spróbują jabłek na miesiąc przed ich dojrzałością zbiorczą…
Kontrolerzy jakości powinni reagować i nie dopuszczać owoców do sprzedaży, zanim nie osiągną dojrzałość zbiorczej i oczywiście nadającej się do konsumpcji.
Takie praktyki są szkodliwe przede wszystkim dla tych, którzy trzymają zasady wzajemnej współpracy: producent- konsument , a potem płacz i zgrzytanie zębami, że nie idzie.
,,Kozie w d…e by pchał, to by beczała” , moze drastycznie, ale prawdziwie.
Jabłka niedojrzałe,niesmaczne na rynku? To co za rynek? Chyba jednak trzeba intensywnie patrzeć na to jak Niemcy i inne kraje unii organizują swój rynek. Musimy się dalej uczyć i kopiować ich rozwiazania.Albo jabłko jest po to aby sprawić przyjemność konsumentowi albo jest po to aby się go możliwie bezproblemowo pozbyć? Myślę,że dalej brak nam kultury dystrybucji i sprzedaży. Jesteśmy w tym sensie nie douczeni. Każdy chce zarobić.Nie każdy wie jak. Brak narodowego wsparcia produkcji poprzez organizację producentów.Kazdy orze jak może na własną rękę. To doprowadzi w końcu do upadku sadownictwa.Egoizm,brak współpracy, prostactwo biznesowe.
Jabłko nie jest pępkiem świata,jest tylko wytworem ludzkiej pracy.Poza jabłkiem mamy szeroki wachlarz owocow i konsumenta,który wie ile w tym jabłku tablicy Mendelejewa