Kilka dni temu głośnym echem w mediach odbiła się informacja, że w stołówce parlamentu w Austrii serwowano jako przekąski jabłka z Nowej Zelandii. Austriackie media pisały o niezadowoleniu obywateli, których zdaniem w takim miejscu powinny być spożywane tylko krajowe produkty.
– Można by pomyśleć, że stołówka parlamentu austriackiego powinna oferować żywność austriackiej produkcji. W końcu pieniądze z podatków są tu wykorzystywane nie tylko na zakupy, ale mają też pewien symboliczny efekt. Niestety tak nie jest, co pokazuje niedawny przykład nowozelandzkich jabłek, które są obecnie oferowane urzędnikom jako szybka przekąska – pisały austriackie media.
Alarm podniesiony przez Austriaków przyniósł szybkie pozytywne skutki. Niemal natychmiast w parlamencie została zorganizowana przez parlamentarzystów akcja przekazania jabłek, na którą dostarczono soczyste jabłka ze Styrii. Zaznaczano przy tym, że odpowiedzialna za nowozelandzkie jabłka w stołówce była firma cateringowa.
Podkreślano również jak ważny jest patriotyzm konsumencki, a także, że zakup lokalnej żywności tworzy miejsca pracy, wzmacnia gospodarstwa i regionalną gospodarkę oraz chroni klimat dzięki krótkim trasom transportowym.
Jest to bardzo ciekawa sytuacja, trudno wręcz wyobrazić sobie podobną w naszym kraju. Jak widać presja ma sens. Chociaż problem wydaje się błahy, to politycy, od których zależy byt rolników, mają świadomość, że obywatele obserwują ich poczynania.
U nas politycy mają w dupie co mysla obywatele. Dla nich wazna jest ideologia i uklad z kosciolem. To wystarczy aby rzadzic ciemnogrodem. No i co teraz skoro zawladneli wszystkie instytucje? Rolnicy obudzili sie za pozno