Na kilku odmianach jabłoni sadownicy notują w tym sezonie znacznie niższe zapąkowanie. Zawodzi przede wszystkim Ligol i grupa Jonagolda. Z drugiej strony sceptycy twierdzą, że wobec krajowego potencjału produkcyjnego nie ma to większego znaczenia.
Chociaż do zbiorów jeszcze daleko to sadownicy dokładnie lustrują sady pod kątem zapąkowania, a więc głównego wyznacznika, który ma wpływ na ostateczne plonowanie. Producenci z zagłębia grójeckiego wymieniają się spostrzeżeniami co do ilości pąków kwiatowych poszczególnych odmian i można w tej kwestii zauważyć wyraźne prawidłowości.
Na szczycie listy odmian, których zapąkowanie oceniane jest zdecydowanie jako zbyt niskie są Ligol i grupa Jonagolda. Tegoroczna niewielka liczba pąków kwiatowych wynika przede wszystkim z naturalnych predyspozycji wspomnianych odmian do przemiennego owocowania. W ekstremalnych przypadkach mówi się, że Ligol w tym sezonie zakwitnie „na zielono”. Chociaż opinie o bardzo małej ilości pąków na Ligolu dominują, to nadal nie dotyczą wszystkich sadów, gdzie jest ona uprawiana. Sadownicy informują, że zdarzają się drzewa, gdzie jest zaledwie po kilkanaście pąków kwiatowych.
Lokalnie bardzo negatywnie zaskakuje także „niezawodny” w tej Idared. Odmiana znana przede wszystkim z obfitego i corocznego plonowania. Ku zdziwieniu sadowników na zakończeniach krótkopędów owoconośnych rozwijają się pąki liściowe. Załączone fotografie wykonano właśnie na kwaterze odmiany Idared 23 kwietnia.
Z drugiej strony nie brakuje również opinii, że powyższe rozważania nie mają większego znaczenia wobec potencjału produkcyjnego naszego kraju jeśli chodzi o jabłka. Zdaniem sceptyków nawet obniżenie plonowania kilku odmian nie wpłynie na to, że jesienią nie będziemy mieli problemów z zagospodarowaniem nadwyżki jabłek na rynku. Zdaniem sceptyków, przy obecnym obszarze upraw jabłoni, wyraźnie niższe plony w skali kraju mogą być jedynie wywołane przez dotkliwe przymrozki w okresie okołokwitnieniowym.
Ligola wcale nie ma już kwitnie na zielono