10 dolarów od każdej tony sprzedanych czereśni deserowych oraz 5 dolarów od każdej tony sprzedanych czereśni przemysłowych. Tego typu składka to pomysł na promocję amerykańskich czereśni.
Chodzi o czereśnie wyprodukowane w stanie Michigan. Plantatorzy zdecydują, że kontynuowany będzie projekt promocji i rozwoju gatunku. Polega on na składce, która przeznaczana jest przede wszystkim na promocję czereśni wyprodukowanych w tym stanie. Producenci czereśni mieliby „złożyć” się po 10$ (40 zł) od każdej tony sprzedanych owoców deserowych oraz 5$ (20 zł) od każdej tony sprzedanych owoców przemysłowych. Ale najpierw zagłosują czy opisany projekt będzie kontynuowany.
Czy tego typu promocja sprawdziłaby się w Polsce? Gdyby była powszechna to odpowiedź jest jednoznaczna – tak. Spójrzmy na liczby. Nawet amerykańskie składki nie są dużymi kwotami porównując je do ceny tony czereśni deserowych. W polskich warunkach byłyby akceptowalne. Mnożąc krajową produkcję przez amerykańskie kwoty otrzymujemy 2 360 000 złotych. To pokaźna suma, za którą można sfinansować konkretne działania marketingowe, ale także badania.
Niestety w przypadku naszego kraju występuje bardzo istotna przeszkoda ku powodzeniu tego typu działań. Chodzi o znaczne rozdrobnienie produkcji, które jest bolączką nie tylko w przypadku produkcji czereśni. Zdecydowana większość producentów gospodaruje na niewielkich areałach i produkuje nieduże ilości czereśni. Z drugiej strony widzimy, że następują widoczne zmiany. Część sadowników zaczyna specjalizować się w czereśniach i powiększa nasadzenia. Także te pod nowoczesnymi zadaszeniami.
źródło: 9and10news.com
Nawet grosza nie dam na wadze promocje.
Za swoje promujcie
Promowanie tutaj nie pomoze nasadzone bezmyslnie podobnie jak jablka byle mum duzo. Sadownik to juz pomalutku przezytek, po czesci wina nas sadownikow bo przez ogromna produkcje ceny niskie I Z tym jestesmy utazsamiani za granica. Koniec, Malina tylko placic bedzie tylko jak dlugo…